Wykonanie
Chodziło za mną coś słodkiego. Chodziło ze 2 dni przynajmniej, ale piec mi się jakoś nie chciało. Miałam ochotę na
ciasteczka, no ale trzeba by włączać piekarnik.
Potem myśli krążyły wokół czegoś na zimno chociaż akurat za oknem ochłodzenie i burza gradowa . . . a gdy spojrzałam na
twaróg w lodówce i
cytryny w koszyczku podjęłam decyzję - sernik na zimno o smaku
cytrynowym.Ponieważ
Młody Żarłoczek ostatnio rzadko zagląda do Mamci wzięłam najmniejszą tortownicę jaką mam czyli taka o śr. 16 cm no bo kto to zje? Poza tym
sera było tylko 1/2 kg więc z czym tu szaleć? Oczywiście
Młody już tego samego dnia wyczuł deser na odległość i sam zjadł połowę wpadając niby to przypadkiem po pocztę :))) Mówię Wam, załamka z tymi moimi chłopakami :D
składniki:SPÓD - 80 g
ciasteczek kakaowych50 g
masłaMASA - 500 g
sera białego mielonego tłustego - wzięłam President1
jajko100 g
cukrusok i skórka otarta z jednej dużej
cytryny3 łyżeczki
żelatyny + 5 łyżek
wody1 kropla barwnika żółtego w żeluWIERZCH - 1 op.
galaretki z proszku cytrynowejsok z połowy
cytryny2 - 3 kostki
czekolady gorzkiejdo przybrania: kilka łyżeczek ubitej
śmietanki kremówki, plasterek
cytryny, kilka listków
melisysposób przygotowania:
herbatniki pokruszyłam drobno, po prostu rękami i wymieszałam z rozpuszczonym ciepłym
masłem. Wsypałam je do tortownicy (śr. 16 cm) wyłożonej na dnie papierem do pieczenia - ugniotłam dokładnie dociskając dnem szklanki. Odstawiłam do lodówki.
Jajko umyłam i sparzyłam. Ubiłam z
cukrem, dodałam skórkę otartą z wyszorowanej i sparzonej
cytryny i sok wyciśnięty z
owocu a następnie
ser - dokładnie wymieszałam.
Żelatynę zalałam zimną
wodą a kiedy napęczniała podgrzałam mieszając aż się rozpuściła. Wlewałam ją cienkim strumieniem cały czas miksując masę
serową. Podzieliłam masę na 2 części - do jednej dodałam odrobinę barwnika i wymieszałam - oczywiście barwnik nie jest konieczny, można zostawić całość masy białej. Nakładałam masy naprzemiennie, po 1 łyżce, na zastygnięty spód aż do wyczerpania obu. Odstawiłam do lodówki żeby zastygło.
Galaretkę rozpuściłam w 400 ml
wody, dodałam
sok z cytryny, odstawiłam żeby całkowicie wystygła.
Czekoladę rozpuściłam w malutkiej miseczce/kubeczku i dodałam do niej 3 łyżki ostudzonej
galaretki. 1/3 tężejącej już
galaretki wylałam na sernik, wstawiłam na chwilę do lodówki a kiedy trochę zastygła na wierzchu zrobiłam esy floresy z tej czekoladowej części - znów wstawiłam na chwilę do lodówki żeby zakrzepło. Na to znów 1/3
galaretki i znów wzorek z
czekolady a na niego, kiedy zastygnie ostatnia część
galaretki. Całość powinna postać w lodówce kilka godzin żeby dobrze wszystko stężało.Wierzch przybrałam
bitą śmietaną, kawałeczkami
cytryny i
melisą.