Wykonanie
Obudziłam się rano i pomyślałam, że chcę zrobić
musztardę. Dlaczego? Z kilku powodów. Po pierwsze dostałam duży słoik
gorczycy (
zółtej albo białej, nie jestem pewna). Dała mi go matka, ale się wypiera, więc w
sumie nie wiadomo skąd się wziął. Po drugie, nie mogłam ostatnio dostać smacznej
musztardy. Żadna z popularnych marek, które można dostać w naszym
kraju nie robi
musztardy, która by mi smakowała. Mam wrażenie, że bez względu na nazwę na etykietce wszystkie są takie same. Rosyjska jest odrobinę ostrzejsza, a francuska ma całe ziarna i na tym kończą się różnice. Od wielu lat udawało mi się posiadać przynajmniej jeden słoik
musztardy kupionej u naszych zachodnich sąsiadów. Tam nawet najzwyklejsza
musztarda ma to coś i jest idealnie ostra, a ja jestem zwolenniczką ostrych. Jako dziecko objadałam się
chlebem posmarowanym płonącą
musztardą.Skoro postanowiłam to wzięłam się naukowo do dzieła. Poczytałam trochę, poszperałam w internecie, zapoznałam się z pochodzeniem, rodzajami i sposobem przygotowania. Od przyjaciela dowiedziałam się o przepisie Apicjusza, który
będę musiał kiedyś przetestować, a
póki co wybrałam się do miejsca gdzie można kupić wszystko po czarną
gorczycę. Po drodze
zaszłam jeszcze po
ocet z
białego wina. Sprawdziłam czy mam wszystkie składniki, a mianowicie:3 łyżki czarnej
gorczycy5 łyżek żółtej albo białej, raczej żółtej
gorczycy8 łyżek
octu z
białego wina4 + 6 łyżek
wodysól2 łyżki
miodu lipowegoWszytko było, nawet
woda. Do miski wsypałam
gorczycę, wlałam osiem łyżek
octu i cztery łyżki
wody. Przykryłam folią spożywczą i wstawiłam do lodówki. Kiedy na drugi dzień
gorczyca spuchła wzięłam się za ucieranie. Uznałam, że skoro już robię
musztardę to użyję moździerza. Połowę
gorczycy przełożyłam do naczynia, dodałam płaską łyżkę
miodu lipowego, trzy łyżki
wody i trzy szczypty
soli. Dzielnie ucierałam, konsystencja już była całkiem kremowa, a smak całkiem niezły. Jednak ziarenka nadal były za duże. Postanowiłam, że spróbuję innej metody. Drugą część spuchniętej
gorczycy przełożyłam do blendera, dałam trzy łyżki
wody, płaską łyżkę
miodu i trzy szczypty
soli. Ziarenka były lepiej rozdrobnione, a smak taki sam, zawartość moździerza przełożyłam do blendera i zmiksowałam całość. Udało się. Smakowała lepiej niż taka zwykła ze sklepu. Zamknęłam krem z
gorczycy w słoiku. Wydaje mi się, że jak się przegryzie będzie jeszcze lepsza. Mam w planach kilka następnych prób, w końcu zaczął się sezon grillowy.