Wykonanie
Podobno jaki poniedziałek taki cały tydzień... więc mam nadzieję, że jest jednak inaczej... Najpierw to marznące coś co padało z nieba sparaliżowało moją
drogę do pracy na tyle skutecznie, że nie dojechałam na czas :-( Miejsca na parkingu też nie było i to z przyczyn niezależnych nawet od samej pogody... ale udało się - tu pozytyw :-) za to wracając ściemniającym się popołudniem dwukrotnie utknęłam w śniegu (i to na prostej drodze!!!), a
droga do domu - zwykle zajmująca mi 30 - 40 minut - pochłonęła mi "skromne" 80 minut... Pomijam już to wszystko co pomiędzy, na szczęście na jutro pożyczyłam już sobie łopatę - jak
zrobi się źle to
będę się odkopywać ;-)Trzeba jednak oddać sprawiedliwość poniedziałkowi - w końcu dziś Dzień Babci! Ja nie mam już żadnej, moje dziecko ma tylko jedną (moją teściową). Tym bardziej było miło widzieć je obie zadowolone i uśmiechnięte :-) Lubię taką normalność...Tak sobie myślę o tym dniu dzisiejszym, a w kuchni pachnie najbardziej puszysty i delikatny chlebek jaki kiedykolwiek upiekłam... A przepis pochodzi ze starej kartki z kalendarza.SKŁADNIKI400 g
mąki pszennej150 ml
wody60 ml
mleka50 g
masła20 g
drożdży1 łyżeczka
soli1 łyżeczka
cukruDo dużej miski wsypujemy
mąkę,
sól, dokładamy
masło (miękkie w kawałku, nie rozpuszczamy go) i rozcieramy razem.
Wodę,
mleko,
cukier i
drożdże dokładnie mieszamy i dolewamy do
mąki. Mieszamy łyżką (ja do tego celu używam drewnianej) i odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce na 1 - 1,5 godziny (musi dwukrotnie zwiększyć swoją objętość). Po tym czasie przekładamy do foremki (moja ma długość 27 cm) i odstawiamy na kolejne 30 minut, a następnie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 45 minut (sprawdźcie patyczkiem, bo każdy piekarnik może piec inaczej).
P.S.Foremkę posmarujcie dokładnie tłuszczem i posypcie
mąką, dzięki temu chlebek łatwo wyjmiecie po upieczeniu, w przeciwnym razie porozrywa się.Chlebek przed pieczeniem można posmarować po wierzchu roztrzepanym
jajkiem i posypać dowolnymi ziarnami :-)Jest idealny na tosty...