Wykonanie
Uwierzycie? Zrobiłam wreszcie kopytka! Sama! Gdybym nie zrobiła sobie ich zdjęcia, to chyba nadal bym nie uwierzyła. (Bo znikły jak tylko się pojawiły... ;))Kopytka to zawsze było sztandarowe danie Cioci Hani. Zawsze jak odwiedzaliśmy Ciocię to mogliśmy liczyć na kopytka albo na placki ziemniaczane. mmm....Chodziły za mną już kilka dni, ale nie mogłam się odważyć by je zrobić. W końcu nadeszła leniwa sobota... I podjęłam wyzwanie.Po pierwsze przepis - z mojej podstawowej książki kucharskiej "Kuchnia Polska - przepisy dawne i nowe".
Składniki:- 1 kg
ziemniaków- ok. 2 szkl.
mąki pszennej- 1-2
jajka-
sólWykonanie:Trzeba zacząć niewątpliwie od ugotowania
ziemniaków. Można to spokojnie zrobić dzień wcześniej. Oczywiście najlepiej gotować w całości - z łupinami, ale można też i po obraniu... jak kto lubi.Następnie, ugotowane, obrane, choćby lekko ostudzone już (lub całkiem zimne)
ziemniaki przepuścić przez maszynkę do
mięsa lub praskę do
ziemniaków. Co kto ma.Wyłożyć na stolnicę posypaną
mąką, dodać
jajko (lub
jajka) (ew.
sól) i zagnieść. Ma powstać miękkie, gładkie ciasto.Z ciasta formujemy wałki o średnicy +/- 1 cm. Następnie lekko go spłaszczyć nożem i odkrawać małe kluseczki (na skos). (Tu niewątpliwie moja Ciocia była niekwestionowaną mistrzynią. Nie wiem jak ona to robiła, ale wszystkie kopytka wyglądały praktycznie tak samo - śliczne, drobne, równe... wzór niedościgniony).Dalej już prosto. Trzeba zagotować gar osolonej
wody i (do ciągle gotującej się
wody) wrzucać partiami uformowane kluski. Gdy wypłyną na wierzch wyjmować łyżką cedzakową. (Ja wyjmuję na płaski tależ i po chwili (przed wyjęciem następnej partii) smaruję delikatnie
masłem i przekładam do miski tak, by nie wlewać do niej
wody z talerza.)Jak wiadomo kopytka można podawać jako samodzielne danie (z jakimś dobrym
sosem grzybowym lub
pomidorowym lub....?) lub jako dodatek do obiadu (tak ja zrobiłam, dzięki
czemu nie musiałam obierać wieeeeeeeeeeeeelkiej góry
ziemniaków.uwaga- dobra rada: Nie należy dodawać za dużo
jajek do ciasta. Więcej
jajek to mniej delikatne i twardsze kluski. Tylko jak jest jedno
jajko to trzeba uważać, by się nie rozgotowały - ale jak nie robi się 1001 rzeczy na raz to nie ma problemu z tym..Razem z gotowaniem
ziemniaków, robota zajęła mi jakąś godzinkę. Więc całkiem przyjemnie. Cały czas jestem zaszokowana tym jakie to proste danie(szczególnie jak ma się w domu
ziemniaki z "wczorajszego" obiadu...SMACZNEGO!Wydrukuj przepis