Wykonanie
Niedawno zostałam poproszona o przetestowanie i ocenienie całodniowego menu z dostawą do domu/pracy nowo powstałej firmy cateringowej Zielony Widelec . Nigdy wcześniej nie miałam okazji próbować takich dowożonych dań. Niejednokrotnie widziałam jednak podobne zestawy u koleżanek w pracy i
powiem szczerze, że nie wyglądało to zachęcająco... Potrawy nie miały wyglądu, były blade, mało apetyczne, a przede wszystkim porcje przypominały obiad dla krasnoludka (rekordem było danie
makaronowe złożone z
trzech (!) nitek tagliatelle z dwoma kawałkami
pomidora...). Tak więc do pomysłu wypróbowania podobnie skonstruowanego menu podeszłam z pewną rezerwą...Do przetestowania dostałam posiłki z programu "Redukcja - 1700 kcal". Zielony Widelec ma również w planach inne wersje menu, m.in. Wege czy Eko, ale na razie, w początkowej fazie działalności, klienci mogą wybierać spośród
trzech wersji: Redukcji (skierowanej do osób pragnących pozbyć się zbędnych kilogramów), Równowagi (dla osób, które nie potrzebują zmieniać masy ciała, ale chcą się zdrowo odżywiać i jeść wartościowe posiłki) oraz Programu Indywidualnego, dostosowanego do indywidualnych potrzeb każdej osoby w zależności np. od jej problemów zdrowotnych itd. Można więc dowolnie wybierać spośród różnych wersji, więc z pewnością każdy znajdzie w Zielonym Widelcu coś dla siebie.Całodniowe menu z Zielonego Widelca złożone jest z pięciu posiłków: śniadania, drugiego śniadania, obiadu, podwieczorku i kolacji. Porcje nie są duże, więc osoby przyzwyczajone do bardzo obfitych posiłków mogą czuć się nieusatysfakcjonowane. Jednak w porównaniu z porcjami podawanymi przez konkurencyjne firmy zajmujące się cateringiem dietetycznym, te z Zielonego Widelca wypadają naprawdę nieźle.Menu, które testowałam prezentowało się następująco:
Było więc zróżnicowane, interesujące, choć jak dla mnie zdecydowanie zbyt
mięsne. W paczce znalazła się również nieopisana na kartce
śniadaniowa przekąska, czyli
winogrona z kawałkami
kiwi posypane
płatkami owsianymi.Każde danie pakowane jest w osobny pojemnik, przykryte folią i owinięte papierową etykietą opisaną rodzajem posiłku. Jeśli więc komuś zależy na tym, aby dokładnie przestrzegać zaleceń danego programu dietetycznego, nie sposób się pomylić i zjeść np. kolację zamiast obiadu.
Ja nie miałam ochoty stosować się do wszystkich zaleceń, tym bardziej, że nie wszystkie dania wpisują się w moje upodobania smakowe. Tak więc wypróbowałam część z nich o dowolnie wybranych porach, a resztę przekazałam innym "testerom".ŚNIADANIE: kanapki z
wędliną i warzywami oraz krem
paprykowo-jajecznyKanapki wyglądały bardzo apetycznie. Przygotowane zostały z
pełnoziarnistego pieczywa i rzeczywiście miały dużo "
zieleniny" (
pomidory,
ogórek,
sałatę,
szczypiorek). To danie przekazałam do spróbowania innej osobie (sama nie jadam
wędliny) i wiem, że smakowały, choć "wymagały dodania
pieprzu i odrobiny
soli".
II ŚNIADANIE:
winogrona i
kiwi z
płatkami owsianymi + świeżo wyciskany
sok pomarańczowyTa część zestawu to właściwie żadna filozofia gotowania - chodzi o to, aby wybrać dobre, świeże składniki. I tak też było. Sok był smaczny, aromatyczny, niedosładzany i nierozwodniony.
Kiwi dojrzałe i słodkie.
Winogrona również dobre - nie miały twardej, ciężkiej do pogryzienia skórki. Plus za wykorzystanie
płatków owsianych sauté zamiast dawania gotowych mieszanek müsli z dodatkami w postaci
rodzynek i kandyzowanych
owoców.
OBIAD:
łosoś z pieca w sosie
koperkowym z
ryżem i
brokułamiDanie zdecydowanie w moim stylu.
Łosoś z zestawu był smaczny, choć na mój gust ciut za mocno upieczony; jednak dla większości osób taki stopień upieczenia
ryby powinien okazać się idealny. Jedyny zarzut, jaki mam do
ryby, to jej wielkość -
łosoś był smaczny i z przyjemnością zjadłabym jeszcze kilka kęsów, zwłaszcza, że sosu
koperkowego było stosunkowo dużo i wystarczyłoby na większą porcję. Dużym plusem obiadu było wykorzystanie
brązowego ryżu i
brokułów, które bardzo lubię. Ogólnie obiad był bardzo udany.
PODWIECZOREK: zupa jesienna z
wołowinąByła to zupa warzywna, w której udało mi się wyróżnić
cebulę,
pomidory i
paprykę.
Papryka była zdecydowanie najbardziej wyczuwalnym składnikiem, który najbardziej wybijał się zarówno w zapachu, jak i smaku. Zupa była smaczna i aromatyczna.
KOLACJA:
kurczak z
kaszą jaglaną i
fasolką szparagowąDanie prezentowało się bardzo ładnie, na wierzchu znalazły się plasterki
mozzarelli polane
sosem balsamicznym. Osoba, która testowała potrawkę miała do niej tylko jeden zarzut - za mało wyczuwalne doprawienie; po dodaniu
soli,
pieprzu i
oliwy z oliwek, danie zostało zjedzone ze smakiem.
Podsumowując, catering dietetyczny oferowany przez Zielony Widelec opiera się na zróżnicowanych, przemyślanych i dobrze skomponowanych posiłkach. Wykorzystywane są tutaj składniki wysokiej jakości, a każde danie przygotowywane jest z
sercem. Posiłki wyglądają apetycznie i tak też smakują, choć czasem wymagają delikatnego doprawienia. Jest to jednak kwestia indywidualna - każdy może sam dostosować danie do swoich upodobań
smakowych.Jest to na pewno bardzo wygodne rozwiązanie dla osób, które z różnych powodów nie gotują sobie same i nie chcą się martwić o codzienne przygotowywanie posiłków. W takiej sytuacji skierowanie się do Zielonego Widelca to bardzo dobry wybór - podniebienia i żołądki zostaną tam potraktowane z należytą uwagą. W dłuższej perspektywie czasowej można się spodziewać bardzo korzystnego wpływu na zdrowie.Ja nie kończę swojej przygody z Zielonym Widelcem. Bo choć lubię gotować i samodzielnie opracowywać sobie własne menu, chętnie przyjrzę się kolejnym wariantom programów dietetycznych (zwłaszcza wersji Eko i Wege, które brzmią bardzo zachęcająco).