Wykonanie
C. jest wybredny. Nie jakoś bardzo i namolnie, ale jednak. Idąc do restauracji spodziewa się takiego a nie innego jedzenia, i jeśli jest nieusatysfakcjonowany, wyraża swoją opinię bez skrępowania. Nie jest też przesadnym łasuchem. Owszem, lubi ciasta, je chętnie to, co przygotowuję, ale nie popada w dziki zachwyt z powodu byle babki czy sernika. Dlatego ostatnio zadziwił mnie ogromnie. Pierwszy raz, kiedy z nadzieją w oczkach zapytał, czy zrobię mu taki sernik jak ostatnio, tylko z
truskawkami . Myślę sobie pewnie, że zrobię. Tylko skąd ja Ci teraz
truskawki dobre wezmę...? Jak się okazało, chłopak wiedział, o co prosił. W sobotę całkiem przyzwoite
truskawki zakupiłam, nic więc nie stało na przeszkodzie, żeby przygotować mu serniczek. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła kombinować. Generalnie opierałam się na założeniach tego przepisu, jednak jakoś tak wyszło, że mi się
truskawki zmiksowały z masą, wyszedł więc serniczek
truskawkowy, zamiast z
truskawkami . W dodatku na
kakaowym spodzie, bo skoro już kupiłam
kakao, to
doszłam do wniosku, że należy go używać.I tu C. zadziwił mnie po raz drugi, gdy w sobotę (a właściwie już niedzielę) wrócił do domu przed trzecią rano (z pracy, żeby nie było, że się włóczy
beze mnie po nocach Bóg wie gdzie) i z zachwytem zaczął snuć wywody na temat moich zdolności kulinarnych. Że takie ładne, i dobre, i w ogóle och i ach . Szczęka mi opadła z wrażenia - do tej
pory myślałam, że po prostu traktuje moje pieczenie jako niegroźną manię. Jak widać, jest lepiej niż myślałam. Nie
powiem - moje ego zostało mile połechtane. Dlatego w niedzielę przystąpiłam do kolejnej produkcji, ale o tym już jutro.Tymczasem zapraszam na pyszny, delikatny serniczek. Bardzo, bardzo
truskawkowy. Niezbyt słodki. Rozpływający się w ustach.Znalazłam opakowanie
żelatyny w proszku, nie miałam więc tym razem problemu z jej dozowaniem. Dałam jej sporo - moje
truskawki były dość wodnite i bałam się, żeby mi całość nie popłynęła. Trzyma się dzielnie, ale konsystencja tego ciasta w dużej mierze zależy właśnie od jakości
truskawek. I oczywiście
jogurtu - mój był średnio gęsty. Dlatego jeśli masa jeszcze przed dodaniem
żelatyny będzie Wam się wydawała bardziej zwarta - można dać jej mniej.
Jogurtowo-
truskawkowy sernik z
mascarpone i
białą czekoladą (na zimno)
Składniki:(na tortownicę o średnicy 20 cm)spód:115 g
ciastek digestive60 g
masła20 g
kakaomasa serowa:250 g
serka mascarpone500 g
jogurtu waniliowego (0,1%)100 g
białej czekoladysok z 1/2
cytryny4 łyżki
żelatyny3 łyżki zimnej
wody100 ml gorącej
wody500 g
truskawekdodatkowo:7
truskawekMasło rozpuścić i przestudzić.
Ciastka dokładnie pokruszyć, wymieszać z
kakao na jednolitą masę. Wlać
masło, połączyć.Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, następnie ugnieść palcami lub łyżką masę
ciasteczkową. Schłodzić w lodówce 20-30 minut.Schłodzony spód podpiec w 180 st. C. przez 10-12 minut.Ostudzić.
Mascarpone zmiksować na gładką masę z
białą czekoladą i
sokiem z cytryny. Wlać
jogurt, zmiksować.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie, zalać gorącą i mieszać aż do całkowitego rozpuszczenia. Ostudzoną dodać do masy serowej, zmiksować, żeby nie było grudek. Dodać pokrojone na ćwiartki
truskawki, zmiksować blenderem na gładką masę.Ciasto wyłożyć na ostudzony spód.Schłodzić w lodówce przez noc.Przed podaniem udekorować resztą
owoców.Smacznego!
Myślę, że tym razem to już ostateczne pożegnanie z
truskawkami. Choć kto wie - zawartość sklepowych półek doprawdy mnie w tym roku zaskakuje.
Śliwek nie ma, za to gdzieś
między bazylią a
pieczarkami zobaczyłam całkiem przyzwoicie wyglądające
rabarbarowe łodygi... Czy to aby jest normalne...?