Wykonanie
Nie mam ostatnio weny. Ani na pieczenie, ani tym bardziej na pisanie. Myślicie, że dopadła mnie jesienna depresja? Nie, to nie to. Choć nie ukrywam, być może pogoda też ma swój wpływ na mój dość podły momentami nastrój. Głównie jednak drażni mnie praca i idioci, którzy mnie otaczają. Tak, tak, moi
drodzy, nie
będę owijać w bawełnę - obok cudownych osób, z którymi
mogę pracować, egzystują imbecyle którzy sprawiają, że momentami mam ochotę to wszystko rzucić, albo gorzej jeszcze - zrobić komuś krzywdę. Ale taka chyba kolej rzeczy - nie zawsze może być różowo, i musi być gorzej, żeby mogło być lepiej . Mam nadzieję, że jakoś do tego lepiej dotrwam... Bo
póki co ciśnienie mi skacze ostro przynajmniej ze trzy
razy dziennie.Ale dobrze. Nie
będę tu
jadu wypuszczać, i daruję sobie dalsze uzewnętrznianie . Przejdę do czegoś pysznego, co przygotowałam z myślą o Gosinych dzieciach.Za niedługo idę na
kawkę (C. idzie na degustację
wina,
będę go musiała później odebrać, a nie zdążę wrócić do domu, więc dobra koleżanka zgodziła się mnie przygarnąć), i pomyślałam, że tak głupio iść z pustymi rękami. A że w domu
jabłek mamy pod dostatkiem, postanowiłam je wykorzystać. Wczoraj wieczorem upiekłam drożdżówki z nadzieniem
jabłkowym bazując na tym przepisie . Z wytrawnych przekształciłam bułeczki w słodkie i muszę powiedzieć, że idea była jak najbardziej słuszna. Mięciutkie jabłuszka wspaniale wkomponowały się w
drożdżowe ciasto,
przyprawy nadały niesamowitego aromatu, a cudnie skarmelizowany
cukier lekko się ciągnie, kiedy bułeczki są jeszcze ciepłe. Szklanka
mleka, i jesteśmy w raju. A przynajmniej ja byłam.Można użyć też
gruszek, a
przyprawy komponować dowolnie, według smaku. Taka mieszanka jest jednak niesamowita, i mi smakuje bardzo.Uczciwie muszę się przyznać - w domu
jajek nie było (i nadal nie ma), w szafce reszta
mąki... Nie chciało mi się iść do sklepu (dla odmiany padało), więc zużyłam, co miałam, zmieniając nieco proporcje. I wiecie co? Wyszło zaskakująco dobrze.Polecam serdecznie, bo wyszły chyba jeszcze lepsze, niż te wytrawne.Jesienne ślimaczki z
jabłkamiSkładniki:(na 12 sztuk)400 g
mąki pszennej11 g
suszonych drożdży1/4 łyżeczki
soli225 ml
mleka (1,5%)25 g
masłanadzienie:3
jabłka50 g
cukru1/2 łyżeczki
cynamonu1/2 łyżeczki
kardamonu1/2 łyżeczki mielonego
imbiru1/2 łyżeczki mielonej
gałki muszkatołowej2 łyżki
mleka (1,5%)dodatkowo:3 łyżki
mleka (1,5%)2 łyżki
cukru perłowego
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z
solą i
drożdżami. Wlać
mleko, zagnieść ciasto.
Masło rozpuścić i przestudzić, dodać do ciasta; wyrobić. Ciasto powinno być gładkie, nielepiące.Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Jabłka obrać, wykroić gniazda nasienne, pokroić w niedużą kostkę.W miseczce wymieszać
cukier z
przyprawami.Wyrośnięte ciasto szybko zagnieść, a następnie rozwałkować na prostokąt wielkości 30x50 cm. Całą powierzchnię równomiernie posypać
cukrem z
przyprawami, na wierzchu rozłożyć
jabłka. Ciasto ciasno zwinąć wzdłuż dłuższego
boku. Pokroić na 12 równych części.Bułeczki układać płasko na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.Odstawić do napuszenia na 20-30 minut.Wyrośnięte bułeczki posmarować
mlekiem, posypać
cukrem perłowym.Piec w 200 st. C. 15-20 minut.Ostudzić na kratce.Smacznego!Ostatnio w Danii zrobiło się listopadowo. Jest ciągle zimno, tak szybko ciemno... Zamiast słońca grube warstwy chmur, i jedynym rozsądnym zajęciem wydaje się być siedzenie na kanapie w grubych, różowych skarpetach, pod ciepłym, czerwonym kocem, z
kubkiem kakao w dłoni.Kiedy spadnie śnieg...?