Wykonanie
Latem z przyjemnością gotuję dzieciom
kolbę kukurydzy, nabijam na sprytne "rączki" z mojego ulubionego sklepu z gadżetami i chrupiemy ją do grillowanych dań albo po prostu jako lekką kolację.
Masło spływające po gorącej, oprószonej
solą kukurydzy, ach… na samą myśl ślinianki szaleją.No niestety tak jak lubię tę w kolbie, tak nie znoszę
kukurydzy w konserwie . Tyle już prób było, żeby mnie namówić na
kukurydzę z puszki, ale ja niezmiennie nie i nie. Nawet wydłubanie ziarenek z sałatki nie ratuje owej sałatki, po prostu nie sięgam po potrawy z dodatkiem
kukurydzy. Żółte słodkie ziarenka w mojej ukochanej
sałatce jarzynowej, a fuj! w życiu już bym już jej nie tknęła! Może ten wstręt bierze się jeszcze z czasów "sałatek imprezowych"? No wiecie
ryż (bo tani),
kukurydza (bo "modna"),
ananas z puszki (nieśmiertelny),
kurczak albo
szynka (często też z puszki),
majonez i wymieszać. W moich studenckich czasach wszędzie była
kukurydza z puszki i to chyba od tego czasu nie znoszę jej straszliwie. Ale oto niedawno zostałam obdarowana kilkoma puszkami warzyw od ich producenta. To spora firma, ale przyznam, że bardzo pozytywnie ją kojarzę. Darowana puszka
kukurydzy okazała się
mieć w składzie tylko ziarno,
wodę i
sól. Żadnego
cukru i wspomagaczy, fajnie.
Jest taka zupa, otóż zupa kukurydziana, którą kiedyś nakarmiła mnie koleżanka. Gdy mi ją pierwszy raz podała kilka lat temu, prawie się popłakałam. To taka znajoma, która w kuchni niekoniecznie dawała sobie wówczas radę, a zaprosiła mnie na obiad. Zagryzłam zęby, sprawdziłam jak daleko jakby co mam do toalety i… zaczęłam jeść. Chyba jeszcze żadna potrawa, o której "z góry wiedziałam, że będzie paskudna" nie zaskoczyła mnie tak bardzo. Zupa była po prostu doskonała! Kremowa, niezwykle aromatyczna, nieco słodkawa, zaostrzona
chilli. Nie musiałam udawać - to był szczery zachwyt z mojej strony i aż przyjemnie było patrzeć jak koleżanka puchła z dumy po moich komplementach. Od tej
pory nazywam ją zupą kukurydzianą Basi, ale po prawdzie to jednak zbyt rzadko ją gotuję. Zawsze zima zdąży minąć, nim sobie o niej przypomnę.200g
wędzonego boczku2 łyżki
oleju200g
cebuli200g
marchwi700g
ziemniaków typ B2 puszki (800g)
kukurydzy1,5 litra
bulionu warzywnego (na przykład zrobionego z 1 łyżki domowej pasty/kostki rosołowej)300g gęstej
śmietany 18%świeżo mielony
pieprzświeżo mielone
chillisól do smakupół pęczka
natki pietruszkiBoczek pokrój w paski,
cebulę w średnią kostkę, a
marchew i
ziemniaki w dość drobną kostkę.Na rozgrzanym
oleju w szerokim garnku podsmaż
boczek na rumiano,
potem dodaj
cebulę, zmniejsz płomień i podsmażaj razem ok 5 minut, dodaj
marchew i przesmażaj kolejnych kilka minut. Na końcu dodaj
ziemniaki i
kukurydzę razem z zalewą i podsmażaj przez kilka minut razem. Zalej całość
bulionem i gotuj ok kwadransa, aż
ziemniaki i
marchew będą prawie miękkie. Do
śmietany dodaj kilka łyżek zupy, zahartuj i wlej całość do garnka. Dopraw
solą,
pieprzem i
chilli (ostrożnie, jeśli zupa ma być także dla dzieci) i gotuj jeszcze chwilę, aż
ziemniaki będą całkiem miękkie. Na końcu dodaj posiekaną drobno
natkę pietruszki. Pycha!