Wykonanie
Chyba nie ma wśród nas osoby, której choć w szkole nie obiłby się o uszy tytuł książki ,,Kamienie na szaniec" napisanej przez Aleksandra Kamińskiego. Podczas Targów Książki w Poznaniu
brałam udział w konferencji z głównymi bohaterami i reżyserem, więc tym bardziej byłam ciekawa ekranizacji tej bądź, co bądź sztampowej lektury.
Alek, Rudy i Zośka. Harcerze, członkowie Szarych Szeregów, podlegających Armii Krajowej. W czasie wojny brali udział w małym sabotażu - wybijali szyby niemieckich lub zgermanizowanych zakładów, gazowali kina, rysowali znaki Polski walczącej. O tym i o wielu innych działaniach tych
młodych ludzi możecie przeczytać w książce lub zobaczyć na filmie. Nie uważali, że robią coś nadzwyczajnego, walczyli, aby Polska była znów wolna.,,[...]na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec."Już podczas konferencji w Poznaniu zarówno reżyser, jak i debiutujący aktorzy zauważyli, że patriotyzm kiedyś i dziś oznacza coś innego. Dziś nie jesteśmy zmuszeni do walki z wrogiem i oby to się nie zmieniło. Nie musimy udowadniać swojej miłości do Ojczyzny w taki sposób, jak czynili to bohaterowie ,,Kamieni na szaniec".Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób wypadli debiutujący aktorzy. Muszę przyznać, że mimo ich pierwszej tak poważnej roli Marcel Sabat (Zośka), Kamil Szeptycki (
Alek) i Tomasz Ziętek (Rudy) poradzili sobie wspaniale. Byli bardzo autentyczni w nagrywanych scenach. Wiedziałam już wcześniej, że wątek Alka został okrojony, ale nie sądziłam, że aż tak. Raptem zobaczymy go tylko kilka
razy na ekranie. Największą rolę odegrał moim zdaniem Zośka, a zaraz
potem Rudy.Film jest potrzebny, żeby pamiętać o tych ludziach, którzy zginęli w czasie akcji, aby Polska dziś była wolna, którzy nie zważając na własne życie odbijali przyjaciół, zabijali Niemców, starali się, aby wojna skończyła się możliwie, jak najprędzej, ale jak to podkreślał jeden z bohaterów to nie oni ją zaczęli, więc nie pozostawało im nic innego, jak walczyć. Na śmierć i życie.Z pewnością nie jest to ekranizacja dla wszystkich. Akurat w czasie naszego seansu była jeszcze grupa nastolatek. Rodzice, czy nauczyciele chyba musieli im dużo zapłacić, że przyszły, bo co chwilę wybuchały śmiechem. A do śmiechu to tu raczej momentów nie było... Były chwile, kiedy przeszywał mnie dreszcz, jednak czegoś mi zabrakło w ekranizacji ,,Kamieni na szaniec".Pozornie wszystkie warunki zostały spełnione - najważniejsze fakty przekazano, bohaterowi spisali się doskonale, zarówno Ci debiutujący, jak i Ci, których mogliśmy spotkać w innych filmach o tej tematyce - Danuta Stenka, czy Artur Żmijewski, ale czegoś mi brakowało. Jakiegoś impulsu, który sprawiłby, że po wyjściu z kina nie mogłabym się otrząsnąć. Nie oznacza to, że nie było makabrycznych chwil, ja po prostu czuję
maleńki niedosyt.W związku z premierą filmu wydawnictwo Nasza Księgarnia wydało ,,Kamienie na szaniec" w nowej filmowej okładce. Jeżeli jeszcze nie macie swojego egzemplarza lub też chcecie
mieć najnowsze, polecam. Książka została bardzo ładnie wydana. Każdy powinien ją przeczytać lub przynajmniej obejrzeć film.