Wykonanie
Pierwszy raz Fritz Kolę zauważyłam na targach związanych z imprezą Uwolnij Łacha! na Pradze Poludnie. Cena odstraszyła mnie wtedy, uczennicę liceum, ale wczoraj kupiłam ten
napój w lokalnych delikatesach, i jestem nim oczarowana.
Na opakowaniu możemy dostrzec obietnicę, że jednym ze składników są prawdziwe orzeszki Kola. Faktycznie,
napój ma bardzo ciekawy, głęboki, lekko korzenny smak. Przypomina nieco Dr.Peppera, ale nie jest tak nachalnie słodki i ma w sobie nuty
kawowe. Wspaniale rozbudza - zawiera 25 mg kofeiny pochodzenia naturalnego (!) na 100 ml
napoju. Taka też objętość Fritz Koli dostarczy nam 42 kcal - to tyle samo, co klasyczna Coca Cola.
Skład
napoju jest nietypowy dla tego segmentu:
woda,
cukier, karmel amoniakalny, kwas
cytrynowy, kofeina i naturalny smak. Nie widać nigdzie kwasu fosforowego, a to wielki plus; rozpuszcza on bowiem szkliwo zębów, powodując próchnicę. Plusem jest także to, że do zakwaszenia użyto naturalnego kwasu
cytrynowego, pozyskanego z
owoców, a nie sztucznie w laboratorium. Oznacza to, że w
napoju występuje lewoskrętna witamina C - lepiej przyswajalna przez organizm niż sztucznie uzyskana prawoskrętna. Jest to
napój wegański, więc nadaje się dla każdego. Z czystym sumieniem
mogę dać 13 punktów, odejmując jeden za skład (no cóż,
cukru jednak w tym dużo) i za cenę (w Polsce Fritz Kola kosztuje ok. 6 zł za butelkę 330ml, co stanowi równoważnik cenowy 2l zwykłej Coca Coli).