Wykonanie

Niewielu z Was pamięta jeszcze, że kiedyś gdy nie było można kupić w sklepach
sera smażonego w kubeczkach , ludzie przygotowywali sobie taki
ser w domu sami. Teraz już prawie nikt tego nie praktykuje. Bo i po co skoro na wyciągnięcie ręki mamy szeroką gamę takich produktów w sklepie, a i
biały ser, który jest ogólnie dostępny, nie jest już takim
serem jak ten kiedyś i nie zawsze da się go przesmażyć. Wiem, bo mnie też zdarzyło się wyrzucić taki nieprzesmażony
ser, bowiem za nic nie chciał się stopić, robiła się z niego zważona guma. Na jakiś czas odstawiłam więc tę praktykę i od czasu do czasu kupowałam gotowy w sklepie. Ale ponieważ w produktach gotowych nie do końca wiemy co jemy, ponawiałam co jakiś czas moje próby aż trafiłam na
ser , który zawsze się przetopi. I tak oto od kilku lat powróciłam do tradycyjnego smażenia
sera. Tzn. prawie tradycyjnego , bowiem nie czekam już na to aż
ser sam zacznie "przerabiać ", proces ten nazywa się gliwieniem. Kiedyś taki
ser odstawiało się w ciemne, ciepłe miejsce i on zachodził takim
żółtym nalotem, czyli zachodził w nim proces gliwienia, zapach był przy tym bardzo nieprzyjemny, ale był to w pełni naturalny proces. Ja od kiedy tylko zaczęłam topić go sama , wspomagam się przy tym
sodą. Taki
biały ser, zupełnie świeży, po prostu odciska się w ręcznik papierowy, by usunąć nadmiar wilgoci, rozkrusza do miski i zasypuje
sodą ,
miesza i odstawia na kilka godzin. Polecam - bo smak niepowtarzalny, a co najważniejsze wiemy co jemy :-)Składniki:- 500g
sera białego półtłustego ( u mnie z Wrześni)- duża kostka- 1-2
jajka- 1-2 łyżeczki
masła- ok.3/4 łyżeczki
sody-
sól do smaku ( lepiej mniej niż za dużo)
Ser odcisnąć w papierowy ręcznik. Rozkruszyć do miski , wsypać do niego ok.1/2 płaskiej łyżeczki
sody, dokładnie wymieszać i odstawić na kilka godzin, ok 2-3h.


Gdy będzie już lekko "przerobiony" wstawić garnek z
wodą , na nim ułożyć miskę z
serem, dodać
masło i podgrzewać mieszając ( smażymy
ser na parze).

Ta łyżeczka
między miską a garnkiem, to patent mojego
męża , by para miała swobodne ujście. Po to by nie pryskała nam
spod miski
woda. ( niekiedy facet w kuchni na coś się przyda :-)


Pod wpływem temp.
ser będzie się stawał płynny. Gdy będzie już prawie roztopiony- musi być dość ciepły, dodać resztę
sody i zamieszać , wówczas rozpłynie się do końca i zacznie rosnąć ( to moje najnowsze odkrycie, gdy jest już dostatecznie ciepły
soda sprawia, że zaczyna rosnąć, dzięki temu staje się bardziej puszysty.


W trakcie
topienia sera do osobnej miski wbić 1-2
jajka, posolić i roztrzepać . Po dodaniu reszty
sody , gdy
ser jest już bardzo ciepły, wlać ubite
jajka z
solą i dokładnie zamieszać.



Podgrzewać jeszcze chwilę, aż będzie lekko "ciągnąć". Rozlać do miseczek i odstawić do przestygnięcia. Choć można oczywiście jeść i gorący, jest pyszny :-)


Przechowywać w lodówce. Idealny na śniadanko na bułeczkę lub chlebek własnego wypieku :-)

Przydatności nie ma niestety tak długiej jak ten sklepowy ale kilka dni w lodówce może być ( ja przykrywam go ręcznikiem papierowym wtedy tak nie wysycha i nie zaparowuje jak pod folią). Jeśli tylko się uchowa oczywiście. U nas max 2-3 dni i to z podwójnej porcji. ;-)Smacznego :-)