Wykonanie
Kolejny weekend za nami, a raczej kolejny się rozpoczyna. Tydzień minął, a ja nie miałam kiedy opublikować tego co napisałam na samym jego początku ;) Z drobnymi aktualizacjami publikuję więc teraz. Tym (tamtym) razem nie odespałam zbytnio bo Syncio jakoś tak marnie spał z soboty na niedziele. No trudno, znów trzeba (będzie w poniedziałek) wskoczyć w tryby tygodnia pracy i nie narzekać zbytnio. Kolejne weekend minął - kolejny poza domem i kolejny na smacznym garnuszku Mamusi. Ech, szkoda, że to przez całą Warszawę trzeba jechać, żeby nacieszyć się
widokiem i atmosferą Babciową. No w każdym razie w ten weekend nam się udało zobaczyć i było cudownie. Aż ciężko poniedziałkową nudę i ból głowy przeżyć. Ale do rzeczy. Jak wiadomo Mamowa kuchnia jest najlepsza. Tym razem Mama uraczyła nas pieczoną
wołowiną.

Składniki:ok 1 kg ładnej
pręgi wołowej3-4 ząbki
czosnku1
cebulasól,
pieprzok 1 l
wody lub 2
sosy pieczeniowe w proszku przyrządzone wg przepisuPrzygotowanie:
Mięso nacieramy
solą oraz świeżo mielonym
pieprzem. Obkładamy plastrami
czosnku oraz
cebuli. Odstawiamy na noc w chłodne miejsce. Dusimy w całości, podlewając
wodą co jakiś czas. Mama wykorzystała do tego jeden ze swoich super garnków zakupionych na cieszących sie złą sławą prezentacjach. Garnki na szczęście okazały się zakupem trafionym - nie bublem.
Mięso dusi się w nich przepysznie. Ze względu na dietę "woreczkową" Babci
cebula i
czosnek zostały usunięte przed duszeniem. Oddały swój smak przez noc i wystarczy. Gdyby nie to, że podczas kończącego sezon grillowania zasiedziałyśmy się w plenerze, a sos się wygotował i trzeba było ratować się kupnym gotowcem całe danie było by mistrzowskie. Tak - było po prostu pyszne. Dobrze, że ta chwila zapomnienia nie trwała dłużej, bo kawał pysznej
wołowiny by się zmarnował ;) Kruche, soczyste, miękkie. Gorąco polecam. Niby zwykła pieczeń wołowa, a w rezultacie esencja smaku po prostu.