Wykonanie
Buenos díaswróciłam...po tygodniu wylegiwania się w ponad 30 stopniowym upale trudno oswoić się z aurą panującą za oknem...wakacje udały sie,jestem bardzo zadowolona,wypoczęta i wygrzana...nawet się opaliłamZawsze byłam wielbicielką psów,nie rozumiałam ludzi którzy wolą koty...teraz rozumiem ich zamiłowanie do tych czworonożnych przyjaciół...koty są kochane..zwłaszcza Punia i Tymon -kotożbik mojej siostry...to niesamowite uczucie budzić się w nocy gdy na piersi drzemie sobie kotek....Jeśli chodzi o jedzenie..chwała Bogu że zabrałam swoje
serki wiejskie i
chrupki kukurydzianeRynek spożywczy w Hiszpanii jest bardzo "ubogi"...prawie znikoma różnorodność produktów...jak chrupki to tylko
serowe ,2 rodzaje
serków itp.Oczywiście próbowałam nowych smaków-
makaronu z sosem
szpinakowo-
serowym mojej siostry(jak dla mnie zbyt kaloryczny)
kurczaka z warzywami skąpanym w miodowej glazurze(warzywa dobre choć za słodkie)
melonów,
masła kukurydzianego...Fenomenalne okazały się prażone
ziarna kukurydzy...chrupie się je jak orzeszki..pychano i
kawa mrożona z
lodami i
bita śmietaną lepsza niż w Polsce....Udało się nam nawet upiec ciasto w naczyniu żaroodpornym...a moje risotto zostało nazwane "więzienną breją"....A przeglądając zdjęcia można wnioskować że moim ulubionym "daniem" była kanapka z
serem żółtym :PWakacje piękne....juz mi tęskno....









