ßßß Cookit - przepis na Żebroblogi Czyli Sprzedam Się Za Kostkę Rosołową

Żebroblogi Czyli Sprzedam Się Za Kostkę Rosołową

nazwa

Wykonanie

Ostatnio dołączyłam do fejsbukowej grupy pod szumną nazwą Blogerzy . Cóż, czas rozwinąć skrzydła, prawda? Poznać nowych kolegów i koleżanki z 'branży'? Podpatrzyć mistrzów?
Otóż nic bardziej mylnego.
Mój feed został zalany pierdyliardem postów następującego typu:
Panna blogerka szuka współpracowników (czytaj: szuka firm które za notkę typu 'Witajcie kochani! Od firmy X dostałam do przetestowania lakier do paznokci i jest przezajebisty...' są gotowe wysłać jej najtańszy kosmetyk, wizytówkę i długopis'). Żebroblogowanie odsłona 1.
Odwdzięczanie się za komentarze (czytaj; jak nastukasz mi komcia i podbijesz statystykę o jedno bezwartościowe wejście ja zrobię to samo).
Obs za obs - czyli obserwowanie za obserwowanie. ("Jakis-tam-post-lol" ujął mnie za serce.) Taki ekscentryczny i oryginalny outfit, nigdy nie widziałam nikogo w szortach i tiszercie.
Ryc.1 Reakcja moja i mojego brata na żebroblogizm. Brat wyraża kpinę, ja - przerażenie.
Ponieważ nie mogę być w żadnej mierze gorsza, ogłaszam wszem i wobec co następuje:
1) Jako początkująca blogerka kulinarna akceptuję bartery za kostki rosołowe, paczki sztućców plastikowych, kisiele w proszku, próbki Vegety, pałeczki jednorazowego użytku, sosy sałatkowe w proszku, gumki do weków, kostki tofu i serwetki z nadrukiem misiów.
2) Za komentarz o treści 'jaki słodki blogasek, zapraszam do mnie www.szalonaeffciaaaa.blogspot.com :***' umyję Ci stopy, zrobię kolonoskopię i pełen makijaż w stylu drag queen, ze zwrotem kosztów dojazdu. Klient Nasz Pan, za dwa komcie będzie już notka z podziękowaniem.
3) Jeśli jesteś przedstawicielem firmy produkującej cokolwiek związanego z gotowaniem, napisz do mnie - całkiem możliwe, że za wysłanie mi smyczy z logiem zamiast skromnego napisu 'PsychoCook' będzie widniało Twoje jebitne logo, ruszające się i świecące brokatowo. A jeśli doślesz mi długopis, napiszę, że glutaminian sodu leczy raka dwunastnicy, parodontozę, zespół Downa, progerię, demencję starczą, różyczkę, trądzik młodzieńczy i BSE ,w związku z czym zupka chińska Twojej marki będzie produktem miesiąca. Mogę też zrobić rozdanie/giveaway/giwełej; za najlepszy wierszyk o makaronie suszonym będzie można wygrać fotkę z autorką na tle fabryki zupek.
A tak serio (no, czasem w końcu musi być serio)... po co tym wszystkim szalonym szafiarkom i lirycznym literatkom in spe są te komcie, lajki i obsy? Licznik wejść nie stanowi o popularności, a liczba komentarzy o jakości kontentu (chyba, że chodzi o lol content - w tym blogerki z grupy przodują). Ja sama na razie jestem czytana głównie przez moich znajomych i jestem tym jak najbardziej usatysfakcjonowana, gdyż nie tylko popierają moją działalność, ale także daje mi to konstruktywne zajęcie. Nie zamierzam na tym blogu zarabiać, a przynajmniej nie po to powstał. Zdecydowanie bardziej się cieszę z małej liczby wyświetleń, które świadczą o tym, że być może ktoś wszedł, przeczytał ze zrozumieniem i może wróci, niż z miliarda komciów i lajeczków - wyżebranych notką o nowym ałtficie. Moją małą misją jest pokazanie, że gotowanie to nie tylko sztuka prób i błędów, ale też wspaniały relaks i zajęcie, do którego nie potrzeba ani wielkich pieniędzy, ani pięknej buzi.
Ryc.2 Autorka i dowód na to, że nie ma pięknej buzi, a jednak gotuje (wtedy ugotowała penne z brokułami). Co prawda fotka ma 3 lata i od tamtego czasu autorka nabrała ładnej buzi, ale gotuje lepiej, a nie gorzej - logika jest niezawodna!
Pozdrawiam znad talerza racuchów.
Źródło:http://psychocookpl.blogspot.com/2014/07/zebroblogi-czyli-sprzedam-sie-za-kostke.html