Wykonanie

W ostatni weekend miałam trochę zachodu z przygotowaniem przyjęcia, a zwłąszcza
tortu, który niedługo opiszę. Tymczasem jednak zaprezentuję samą dekorację. Dawniej gospodynie smażyły tę pyszną, niezwykle aromatyczną, słodką i ciągnącą się delicję, zupełnie inną od mdłej
galaretki o
pomarańczowym odcieniu, którą opakowanie dumnie nazywa skórką.Żeby zrozumieć, trzeba spróbować! Niekoniecznie teraz, gotową skórkę można zawekować i odstawić do spiżarni do Wielkiejnocy. W każdym razie ja tak robię, gdy zostają mi skórki z
pomarańczy na sok do śniadania.Historyczna
skórka pomarańczowaNakłuj gęsto całą
pomarańczę (tylko do białego,
broń Boże nie wkłuj się w soczysty miąższ!), możesz również wziąć wytłoczone z soku połówki skóry. Zalej
wodą i gotuj na małym ogniu, gdy
woda nabierze zielono-żółtego odcieniu i stanie się gorzka, zlej ją i nalej nowego wrzątku. Gotuj tak, zmieniając
wodę co 15-20 minut przez około 2-3 godziny, w zależności od tego, czy
woda wciąż jest gorzka, gdy ją odlewasz. Po tym czasie weź
pomarańczę (uwaga, jest miękka, delikatna i łatwo ją uszkodzić!) i pokrój
ostrym nożem w plastry lub półplasterki. Ułóż ostrożnie pojedynczą warstwą na suchej patelni, zasyp
cukrem, tyle, żeby przesiąkł
sokiem (gdy zobaczysz, że pozostaje suchy, przestań sypać) i smaż na małym ogniu, potrząsając patelnią. Uwaga, skórka potrafi się szybko przypalić! Ale nawet lekko przyrumieniona jest pyszna. Można dekorować nią i przekładać ciasta,
lody, desery... O ile nie zostanie zjedzona od razu! ;)