Wykonanie
Tegoroczne Poznańskie Targi
Piwne , które odbyły się w pierwszy weekend listopada miały większy rozmach , niż poprzednie. Organizatorzy zadbali o to, by nie tylko zaprezentować różnorodne
piwa ( w tym też warzone domowym sposobem) , ale też o to, by jedzenie do
piwa było bardziej różnorodne. Nie zabrakło też mobilnego bankomatu, bo w niewielu miejscach można było płacić kartą :
Ale zacznę od początku : targowym
piwem był
rześki pszeniczny Movembeer, nawiązujący nazwą do akcji profilaktyki nowotworów, stworzony przez browar Wąsosz. To był jeden z 60 browarów prezentowanych na Targach, a rodzajów
piwa było 400 ! Prócz tego cydry i
miody, było co wybierać. Jedynym mankamentem była mała możliwość próbowania niewielkich ilości, toteż liczba degustowanych piw w naturalny sposób ograniczyła się …
Smakowało mi
dyniowe Ale od Pinty , próbowałam też ulubionego przeze mnie smaku czarnego bzu w
piwie, mimo, że wiosna już za nami.W tym roku zadbano bardziej o domowych piwowarów, były dla nich szkolenia i sklep.Targi to też rozmowy o
piwie, w tym roku ciekawie opowiadał o warzeniu domowych piw przedstawiciel poznańskiego stowarzyszenia .
Porównał warzenie
piwa do wypieku
chleba :
drożdże i
woda to te same składniki, zamiast
mąki jest słód zbożowy i chmiel , a tak, jak do
chleba dodaje się różne
przyprawy dla smaku, tak i do
piwa dodaje się różne ciekawostki. Latem
piwo z dodatkiem
arbuza wyszło rewelacyjne, poza tym możliwości dodatków są ograniczone tylko wyobraźnią. To, którego próbowałam było tradycyjne, jasne , o pięknym zapachu i z mocną nutą chmielu.Na scenie odbywały się prelekcje. Trafiłam na dowcipną i smakowitą na temat łączenia
piwa z
czekoladą. Wzięłam sobie do
serca to i z bogatej oferty strefy foodtrucków wybrałam do pszenicznego
piwa – tort
czekoladowy na Guinnesie :
Przyznam, że połączenie było bardzo udane. Oprócz tradycyjnej dotychczasowej oferty
wędlin, suszonych
mięs i ryb,
serów i chebooreków można było kupić większość tego, co oferują poznańskie ( i nie tylko) foodtrucki – kolejki były spore , czasem trzeba było czekać pół godziny. Żeby nie było, że tylko
czekolada pasuje do
piwa, wrzucam też dobrze nadzianą
pitę .