Wykonanie
PRZEPIS AUTORSKIJuż dawno nosiłam się z zamiarem zrobienia tej tarty, a właściwie quiche. „Quiche – rodzaj wypieku w formie placka składającego się z kruchego ciasta i nadzienia warzywnego zalanego jajeczno-
śmietanową masą. Nadzienie może zawierać różne gatunki
mięsa,
sera i warzyw, a także
zioła i
przyprawy. Najbardziej znaną potrawą tego typu jest quiche lorraine” (Wikipedia), czyli placek lotaryńskiPrzepis na kisz ze
szpinakiem zaczerpnęłam z Biblioteczki Poradnika Domowego 07/2010 „Ciasta słodkie i wytrawne. Tarty i quiche”. Po małych zmianach wygląda on tak:Ciasto:25 dag
mąki2 łyżki
wodyjajopół paczki
masłaszczypta
soliWierzch:450 g
szpinaku mrożonego2 ząbki
czosnku2 łyżki
masła3
jajaśmietana 18% 400 ml15 dag żółtego
ostrego serasól,
pieprzCiasto wyrabiamy ręcznie – jest za twarde do malaksera czy robota kuchennego. Usypujemy na blacie/stolnicy kopczyk z
mąki, dodajemy posiekane
masło, szczyptę
soli,
jajo i 2 łyżki
wody. Zagniatamy i odstawiamy na 20 minut do lodówki.W czasie gdy ciasto się chłodzi możemy wysmarować tłuszczem i obsypać
bułką tartą naczynie do tart oraz przygotować farsz na wierzch.
Szpinak musimy wyjąć z zamrażarki na około 2 godziny przed przyrządzaniem dania. Jeśli korzystamy ze
świeżego szpinaku, to nie ma tego problemu – trzeba tylko odciąć ogonki i go posiekać.
Szpinak gotujemy na
maśle z dodatkiem wyciśniętego
czosnku przez około 5-10 minut na małym ogniu w rondelku.Wyjmujemy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy placek o kilka cm większy niż forma, aby móc zrobić dość wysokie brzegi. Nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i pieczemy 15 minut w temperaturze 180 stopni.Podczas gdy spód się podpieka my możemy zakończyć przygotowania farszu.
Jajka roztrzepujemy mikserem z dodatkiem
śmietany. Doprawiamy
solą i
pieprzem. Dolewamy podgotowany
szpinak i mieszamy na puszystą masę. Trzemy
ser na tarce o grubych oczkach i posypujemy połową jego ilości upieczony spód, wylewamy masę
szpinakowo-jajeczną i posypujemy resztą
sera.Pieczemy około 35 minut w temperaturze 180 stopni. Mój maż zjadł połowę za jednym zamachem. Albo był bardzo głodny, albo mu smakowało 😛