Wykonanie
Po lekkiej obsesji na punkcie
orzechów pekan w mojej kuchni rozpanoszył się, dosłownie i w przenośni,
mak. Zaczęło się od tego, że trochę z przymusu, a trochę wykorzystując urlop Piotrka i jego pomoc przy zajmowaniu się Zuzią, postanowiłam zrobić generalne porządki w lodówce i zamrażalniku. Opróżniłam zapasy, rozmroziłam i wyszorowałam wszystko, po czym, patrząc na lśniącą biel pustych szufladek zamrażalnika, wpadłam na genialny pomysł rozpoczęcia stopniowych przygotowań do świąt, żeby choć raz faktycznie
mieć cokolwiek zrobione zawczasu. Tak, wiem, trochę z tym wystrzeliłam, jak Filip z konopi, ale jak się ma
męża kierowcę, czteroletnia córkę i zdolności organizacyjne równe
zeru, trzeba się łapać każdej złudnej nadziei ;)Na dobry początek kupiłam
mak właśnie w celu zrobienia mojej ulubionej masy makowej i zamrożenia jej do momentu, gdy przyjdzie
pora na świąteczne makowce. Namoczyłam odpowiednią porcję, wyciągnęłam maszynkę do
mięsa, zmełłam co trzeba… I, jak tu
siedzę pisząc ten post, tak Wam mówię, że chyba mnie prędzej diabli wezmą, niż zabiorę się raz jeszcze w tym roku za kręcenie
maku na makowce! ;)Nie wiem, czy to tylko ze mnie jakaś niezdara, czy też może
mak faktycznie jest jakiś naturalnie złośliwy, ale ja wymiatam go z różnych zakamarków jeszcze długo po tym, jak skończę go
mleć. Co bym nie zrobiła, jak bym się nie starała, za każdym razem kończę z bałaganem godnym stada rozbrykanych przedszkolaków. Małe diabelstwo rozsypuje się wszędzie i lepi do wszystkiego, skutecznie utrudniając sprzątanie. Już po tej jednej z kilku planowanych porcji przypomniałam sobie, dlaczego piekę makowce tylko od wielkiego dzwonu. Mówię Wam, kolejne będą chyba dopiero na Wielkanoc, bo ja zwyczajnie nie mam do zabawy z
makiem cierpliwości.Teraz wyobraźcie sobie, jakaż była moja radość, gdy przypadkiem natrafiłam na przepis na makowca, który mielenia
maku nie wymagał, a do tego wyglądał na bardzo szybki i prosty. Odłożyłam na bok maszynkę do
mięsa i wzięłam się do pracy z nadzieją, że ciasto się uda i
będę miała mniej stresującą alternatywę dla pieczonych co roku rolad makowych. Skoro już nakupiłam tyle
maku, trzeba go przecież wykorzystać.Nowo odkryty makowiec okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. To proste ciasto ucierane z dużą ilością
maku i tartych
jabłek, bez dodatku
mąki, a za to z odrobiną
kaszy manny. Jest dość zwarty i wilgotny, ale wbrew pozorom wcale nie ciężki dzięki dodatkowi
proszku do pieczenia oraz dobrze ubitym
białkom. Robi się go ekspresowo, a zjada jeszcze szybciej. Po prostu makowy ideał ;)Polecam :)*przepis z książki „Ciasta domowe” wydawnictwa BuchmannSkładniki na prostokątną formę o wymiarach około 24 x 32cm:400g kwaskowatych
jabłek (waga po obraniu i usunięciu gniazd nasiennych; około 3 sporych
jabłek)150g niesolonego
masła1 szklanka
cukru pudru6 dużych jaj,
białka i
żółtka oddzielnie6 łyżek
kaszy manny250g
maku2 łyżeczki
proszku do pieczeniaDodatkowo:
cukier puder do oprószenia gotowego ciastaWykonanie:Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.Formę wysmaruj
masłem i wyłóż papierem do pieczenia.
Jabłka umyj, obierz ze skórki i usuń gniazda nasienne. Zetrzyj je na tarce o grubych oczkach i odstaw na chwilę na bok.
Masło utrzyj z
cukrem pudrem na jasną, puszystą masę. Cały czas miksując, dodawaj po jednym
żółtka, ucierając dokładnie po każdym.Do masy dodaj starte
jabłka,
kaszę oraz
mak i zmiksuj dokładnie, aż wszystkie składniki dobrze się wymieszają. Wmieszaj
proszek do pieczenia.
Białka ubij na sztywną pianę, uważając, by ich nie przebić. Dodaj około 1/4 piany do ciasta i wymieszaj dobrze. Następnie ostrożnie wmieszaj szpatułką resztę ubitych
białek.Ciasto przełóż do przygotowanej wcześniej formy, wyrównaj delikatnie i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 200°C. Piecz przez około 40 – 50 minut, aż wierzch się zarumieni, a ciasto będzie sprężyste w dotyku. Wystudź w formie.Przed podaniem posyp makowiec obficie
cukrem pudrem i pokrój w nieduże kwadratowe porcje.Smacznego :)