Wykonanie
Staramy się odciąć od robienia zakupów gotowych produktów spożywczych, na tyle na ile to możliwe. Bo można kupić całkiem niezłą
kiszoną kapustę (np. u nas w osiedlowym sklepiku), ale można też zrobić samemu. I do tego właśnie dążymy.Zresztą wszelakich nie-gotowych rzeczy też staramy się unikać, bo mamy swoje. Hodujemy sobie to i tamto w przydomowym ogródku. To znaczy teraz akurat jest zima więc
piwo pijemy (właściwie to tylko ja) zamiast hodować, ale niedługo znowu zaczynamy :)Ale właściwie odbiegam od tematu. Bo tematem jest to, że
Madzia postanowiła zrobić
kiszoną kapustę, o której wspominałem. Idealna do obiadu, czy jako wypełnienie krokietów. Zresztą można ją w nieograniczony sposób wykorzystać. Tylko wasza wyobraźnia was ogranicza.Wieść gminna niesie, że kiszenie rzeczy wszelakich to typowo polski wymysł. Ewentualnie jak nie polski to chociaż słowiański. Prawd jest taka, że prawdy w tym nie ma.
Kiszona kapusta pojawia się w kuchniach wielu narodów, zwłaszcza północnej Europy. Ale nie tylko tam, bo na przykład daniem podobnym do
kiszonej kapusty jest mandżurskie suan cai .Ale nie oddalajmy się do Chin. Wróćmy do Polski, do naszej swojskiej
kiszonej kapusty.Potrzebujemy:
Kapustę białąmarchewkę (pół średniej
marchewki na kilogram
kapusty)
sól (20 g na kilogram
kapusty)
listek laurowy i
ziele angielskieKapustę szatkujemy cienko, dodajemy
sól i startą
marchew i ugniatamy aż
kapusta puści
soki. Wkładamy do kamionki, dodajemy kilka listków laurowych i
ziele angielskie, przykrywamy talerzykiem i obciążamy. Odstawiamy w temperaturze pokojowej i czekamy. Myślę, ze czas zależy od warunków, w których ją trzymamy, ale będzie to pewnie około 2 tygodnie.Po ukiszeniu przekładamy
kapustę do słoików, zakręcamy i chowamy do zimnego miejsca, aby zatrzymać proces kwaszenia.Smacznego!