Wykonanie

Kto z Was, tak jak ja, długo bronił się przed tym cudem, to niech się podda, skapituluje i uzna "konwencję genewską", w tym składzie, za lepszą od miliona placków z
jabłkami! Zawsze myślałam, że placki są szybsze, że lepsze, że łatwiejsze. Yy, yy, yy (właśnie wykonałam przeczący ruch głową)! Tak jest szybciej, łatwiej i o wiele smaczniej. Kacper zjadł, tym sposobem, dwa, co prawda malutkie, ale dwa jabłuszka :)Składniki:3
jabłka odmiany Geneva Early (najlepsze, o tej
porze roku; delikatnie kwaskowe i kruche; idealne do szarlotek, placków i właśnie tego śniadania/deseru)1 całe, szczęśliwe
jajko (moje od zielononóżek, bardzo malutkie; jeśli nie macie wystarczy jedno, duże
jajko, bez dodatkowych
białek)2
białka, szczęśliwe2 czubate łyżki
mąki1/4 szklanki
maślanki (tyle, żeby ciasto miało ciągle gęstą konsystencję i z łatwością oblepiało plastry
jabłka)1 łyżka, bardzo drobno posiekanych
rodzynek (można dodać jeszcze
syrop klonowy, ale nam wystarczyła
słodycz z
rodzynek)szczypta ziaren z
laski wanilii (lub ekstraktu)
olej kokosowy lub
masło klarowane do smażenia
Jajko,
białka i ziarenka ubić, aż znacznie powiększą objętość. Kuchenną rózgą połączyć z
mąką,
maślanką i
rodzynkami. Rozgrzać
olej kokosowy, średnia temperatura.
Jabłko obrać ze skóry, wydrążyć gniazdo nasienne i pociąć w plastry grubości pół centymetra.(jeśli nie macie odpowiedniego urządzenia, najpierw pociąć
jabłko w plastry i dopiero wycinać gniazdo; nie kombinować z
jabłkiem i nożem w dłoni, bo skończymy z przebitą; wiem co mówię)Każdy plaster
jabłka zamaczać w cieście (najlepiej widelcem) i smażyć, na złoty kolor, z obydwu stron. Posypałam
kokosowym pudrem.

