Wykonanie
Pasztet. W mojej pamięci jest to coś, co mama zawsze robi na święta Wielkanocne i Bożego Narodzenia. A do tego
ćwikła. Mniam.Ze względu na to, że mama tak rzadko go piecze, sądziłam, że to trudne i męczące wielce zajęcie. Jak założyłam własne gospodarstwo, to na święta zapragnęłam
mieć też swój pasztet. Okazało się, że dzięki posiadaniu elektrycznej maszynki do
mięsa cała procedura przygotowania pasztetu nie jest tak uciążliwa. A efekt murowany. Teraz robię pasztet z 2,5 kg
mięsa - część zjadamy od razu w święta a część w zamrażalniku czeka aż sobie o nim przypomnimy. Polecam takie rozwiązanie :)W moim przekonaniu pasztet pieczony w domu powinen nie być zbyt mokry - wręcz trochę łamliwy, ew kruszący się. Nie przekonuje mnie twierdzenie, że skoro
mięso już i tak jest ugotowane, to pasztet może być niedopieczony...
Składniki :1 cz, nuęsa wołowego (najlepiej ogonówka)1 cz.
mięsa wieprzowego (najlepiej
łopatka)1/2 cz. podgardla wieprzowego1/2 cz.
wątróbki (najlepiej wołowa lub cielęca, ale może być dowolna inna).Do tego pozostałe składniki - proporcje na ok kilogram
mięsa:2
marchewki2
pietruszkiseler wielkości
cytryny (bulwa lub naciowy - ok 1 łodyżki)
cebula - wielkości
seleraliść laurowy4-5 ziarenek
ziela angielskiego5-6 ziarenek
pieprzu2-3
jajka1 czerstwa
bułka1-1,5 łyżeczki
imbiru1/2
gałki muszkatołowej (polecam gałkę w całości i tarcie jej w domu)
sól (ok łyżeczki - zawsze można dosolić)Wykonanie :Zaczynamy od
mięsa (wszystko oprócz
wątróbki) - kroimy je na duże kawałki (powiedzmy wielkości pięści). Zalewamy
wodą do 2/3 wysokości
mięsa (uwaga - łatwo nalać za dużo
wody i wtedy pasztet jest okropnie mokry i b. długo się piecze). Dodajemy
liść laurowy,
ziele angielskie i
pieprz. Gotujemy pod przykryciem, na małym ogniu ok 1,5 godziny.W trakcie gotowania dorzucamy
włoszczyznę (wystarczy ją obrać, kroić nie trzeba, bo i tak wystarczająco dużo czasu się będzie gotowała). A. jeśli zamiast
selera zwykłego
daje się
seler naciowy - to jego trzeba pokroić na kawałeczki - bo inaczej trudno się pozbyć długich łyk.Na 10 minut przed końcem gotowania dodajemy
wątróbkę i
sól.Po zakończeniu gotowania, do gara wrzucamy
bułkę a wyjmujemy
liść laurowy. Następnie (ja zawsze czekam aż
mięso wystygnie choć trochę) - wszystko co jest w garze mielimy przez maszynkę do
mięsa (razem z
pieprzem,
wodą i warzywami.. ). Jeśli sitko do mielenia jest drobne - wystarczy zmielić wszystko 3
razy - a jeśli nie - to nawet i 7. Wszystko wg uznania.Do zmielonej masy dodajemy
imbir, gałkę i
jajka i dokładnie mieszamy. W tym momencie można też dodać
pieprz lub/i
sól - jeśli jest taka potrzeba.Przekładamy do wysmarowanych tłuszczem blaszek. (ja wkładam tak na ok 1/2 wysokości blaszki - lepiej mi się piecze; troszeczkę pasztet rośnie, ale niewiele).Pieczemy ok 1,5 godziny w 160 st z termoobiegiem . Niestety czas pieczenia może być inny - wszytko zależy od tego jak dużo
wody w mięsiebyło i jaki mamy piekarnik. Jak w zeszłym roku piekłam bez termoobiegu, to i 2,5 godziny w 180 st mi nie wystarczyły...Po upieczeniu pasztet należy wyjąć z blaszek - ale polecam to zrobić jak on już troszkę przestygnie - wyjmowanie go na gorąco może skutkować rozpadnięciem się pasztetu.Ps. w tym roku wypróbowałam pasztet nadziewany
śliwkami - po prostu
suszone śliwki ułożyłam w środku pasztetu. Wyszło fajnie:
Wydrukuj przepis