Wykonanie
Uświadomiłam sobie, że piszę prawie wyłącznie o
chlebie. Dzieje się tak ponieważ to moja najnowsza fascynacja kulinarna i wciąż w mojej głowie rodzą się przepisy na jakieś nowe pyszne
pieczywo. Dziś rano wyjęłam z piekarnika pyszne pszenne bułeczki, które upiekłam dla Martynki.Mała dostała taką jeszcze lekko ciepłą na śniadanie razem z
kubkiem ciepłego
mleka z
miodem. Z radością patrzyłam jak
wcina z apetytem i doczekałam się komplementu od mojego małego krytyka kulinarnego-Mamo ale wspaniałe- powiedziało moje dzieckoMartynka jak na dwu latkę ma bardzo dobrze sprecyzowany gust kulinarny. Doskonale wie co jej smakuje i na co ma w danym momencie ochotę. Rekomendacja mojej córki bardzo mnie zachęciła i postanowiłam, że i ja zjem bułeczki na śniadanie. Śniadanie to dla mnie rzecz święta. Jak każda mama od rana do wieczora jestem na wysokich obrotach i bez dobrego śniadania nie dałabym rady. Zazwyczaj jem śniadania bezmięsne np. owsiankę z
suszonymi owocami albo
jogurt naturalny z
bananem lubię też
pieczywo pełnoziarniste albo
razowe z powidłami śliwkowymi. Dziś jednak dopadła mnie ochota na konkretne śniadanie. Martynka tak bardzo zajadała się moimi bułeczkami, że przyszła mi ochota na pyszną kanapkę. Otworzyłam lodówkę i od razu w oko wpadł mi domowy pasztet. O tak! To jest to! Świeża jeszcze cieplutka
bułka z
masłem i domowym pasztetem z
żurawiną.Zajadałam się pyszną kanapką z pasztetem i zastanawiałam się skąd się wzięło ogólne przekonanie, że pasztet to jedzenie byle jakie i słabej jakości. Przypomniał mi się widok regału w okolicznym markecie pełnego pudełeczek i puszeczek z różnego rodzaju pasztetami a może powinnam powiedzieć wyrobami pasztetopodobnymi. Nie ma w nich bowiem zbyt wiele
mięsa a ich smak pełen jest sztucznych dodatków. Nawet pasztety ze sklepu
mięsnego są niestety często słabej jakości a ich smak nie umywa się do tego co znalazło się dziś rano na mojej kanapce. Nasz domowy pasztet jest zawsze pyszny, nigdy nie wychodzi suchy choć lubimy go upiec tak, że skórka jest brązowa i dość mocno spieczona. A przede wszystkim wiemy co w nim jest bo sami wybieramy
mięso które się w nim znajdzie.Czy wiecie, że to powszechne skojarzenie pasztetu z wyrobem kiepskiej jakości jest jak najbardziej błędne. Pieczenie pasztetów kiedyś było sztuką samą w sobie a każdy szanowany dwór francuski miał swojego pasztetnika. Długa historia pasztetu sprawiła, że mamy do wyboru ogromne bogactwo przepisów . Pasztet można upiec z każdego rodzaju
mięsa począwszy od drobiu na
dziczyźnie skończywszy z dodatkami takimi na jakie przyjdzie nam ochota. Ja chyba najbardziej lubię z
żurawiną i
śliwką ale można też dodać
grzyby,
suszone pomidory a nawet gotowane
jajko.Przepis na nasz domowy pasztet jest taki:Pasztet DomowySkładniki:1,5 kg
wieprzowiny Możecie użyć dowolnego rodzaju
mięsa lub wymieszać kilka jego rodzajów. Odradzam jednak
schab gdyż jest zbyt suchy0,75 kg
wołowiny0,75kg
surowego boczku lub podgardla0,75 kg
mięsa drobiowego lub
cielęciny Jeżeli akurat gotowaliście rosół świetnie nada się obrany
kurczak4 średnie
cebule, obrane i pokrojone w grube plastry0,5 kg
marchwi7-8
kajzerek Ja używam suchybch
bułek7-8
jajek3 łyżeczki
soli,świeżo zmielony
pieprz Ilość
pieprzu zależy od Waszego smaku1 łyżeczka startej
gałki muszkatołowej Ja akurat bardzo lubię jej smak i aromat ale nie trzeba jej dodawa ć
ziele angielskie na tę ilość
mięsa potrzeba z 10 ziarenek
liść laurowy Ja lubię
listek laurowy więc dodaję około 6 sztuk
smalec do wysmarowania formy
słonina, pokrojona w cienkie plasterki
bułka tartaPrzygotowanie pasztetu zaczynamy od ugotowania
wywaru z
liścia laurowego i
ziela angielskiego, w małej ilości
wody przez około 10 minut na spokojnym ogniu. Tak żeby powstało nam około szklanki
wywaru. Kiedy
zioła się gotują a kuchnia napełnia się ich aromatem mamy czas na pokrojenie
mięsa w kostkę o średnicy około 3 cm. Do bardzo dużego garnka wkładamy
mięso zaczynając od najtłustszego czyli
boczku lub podgardla.
Potem dodajemy
wieprzowinę,
wołowinę,
cebulę i
marchew (jeżeli macie surową).W międzyczasie przecedzamy i studzimy
wywar z
ziół tak żeby móc go dodać do garnka z posolonym wcześniej
mięsem. Gar z
mięsem wstawiamy na duży ogień, który zmniejszamy po zagotowaniu. Dusimy na małym ogniu tak długo aż
mięso stanie się bardzo miękkie. Co jakiś czas należy
mięso zamieszać. Kiedy
mięso jest mięciutkie dodajemy suchą
bułkę, mieszamy, zdejmujemy z gazu i zostawiamy do całkowitego wystudzenia na około 12 godzin. Zazwyczaj, kiedy robimy pasztet, gotujemy
mięso tak aby postało całą noc. Następnego dnia mielimy całą zawartość garnka za pomocą maszynki do
mielenia mięsa na sitku o jak najdrobniejszych oczkach. Jeżeli używamy drobiu, który został z rosołu mielimy go razem z
mięsem z garnka. Procedurę mielenia wykonujemy dwukrotnie. Dodajemy do smaku
sól,
pieprz,
gałkę muszkatołową oraz oddzielone
żółtka z
jajek. Jeśli chcecie upiec pasztet z dodatkami to dodajecie takie jak lubicie. Ja zazwyczaj dzielę
mięso na dwie porcję i do części dodaję posiekaną
suszoną śliwkę a do drugiej
suszoną żurawinę. Na samym końcu dodajemy ubite na sztywno
białka i bardzo delikatnie mieszamy tak aby nie stracić puszystości jaką dały nam
białka. Masę przekładamy do podłużnych foremek typu "keksówka". Powinny być one nasmarowane
słoniną i obsypane
bułką tartą. Na dnie należy ułożyć cienko pokrojone paski
słoniny. Ważne jest to aby masa była rozłożona równomiernie i dokładnie wypełniała formę. Pasztet pieczemy przez około 1,5 godziny w temperaturze 200 stopni bez termo obiegu ( czas pieczenia podaję orientacyjnie gdyż każdy piekarnik pracuje inaczej należy kontrolować stopień wypieczenia pasztetu).Jeśli macie ochotę zajadać się kanapkami z pasztetem najlepiej upiec do niego pyszne bułeczki pszenne:Białe bułeczki pszenneSkładniki:Na zaczyn
drożdżowy:8 g świeżych
drożdży300g przesianej
mąki pszennej300 ml letniego
mlekaNa ciasto:300ml letniego
mleka50ml zakwasu żytniego możecie użyć zakwasu pszennego jeśli taki macie. Ja użyłam żytniego bo nie chciało mi się aktywować pszennego który stoi aktualnie w lodówce500g
mąki pszennej typ 5502 łyżki
masła zachęcam Was do użycia prawdziwego
masła a nie
miksów roślinnych które moim zdaniem psują smak
bułek.
Bułki te po raz pierwszy upiekłam dość spontanicznie bo Martynka domagała się bułeczek a ja ciągle piekłam tylko
chleby. Zazwyczaj każdego ranka robię zaczyn z
zakwasu na chleb tego ranka wymieszałam
mąkę,
drożdże i letnie
mleko na dość gęste ciasto i odstawiłam razem z zaczynem żytnim w ciepłe miejsce na około 12 godzin. Wieczorem do wyrośniętego zaczynu
drożdżowego dodałam resztę składników i zagniotłam ciasto.W razie potrzeby
miejcie pod ręką
mleko i
mąkę tak żeby móc je dodać dla uzyskania elastycznego ciasta. Gotowe ciasto podzieliłam na porcje około 50 gramowe ( nie chciałam zbyt dużych
bułek bo zależało mi aby dobrze mieściły się w rączce i buzi mojej Martynki). Z każdej porcji uformowałam zgrabne bułeczki, które ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia oprószonego
mąką. Wyszło mi 16 bułeczek. Odstawiłam je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na noc. Rano posmarowałam
bułki mlekiem i włożyłam do gorącego piekarnika (dwieście stopni Celsjusza) i piekłam podobnie jak
chleb z miseczką parującej
wody włożonej na dno piekarnika przez około pół godziny.Pewnie pomyślicie, że trzeba poświęcić wiele czasu i pracy aby zajadać się takimi pysznościami. Uwierzcie mi to wcale nie jest ani trudne ani czasochłonne, wymaga jedynie chęci i odrobiny cierpliwości. Jeśli raz upieczecie własny pasztet lub bułeczki zobaczycie jak wielka jest różnica pomiędzy własnym domowym jedzeniem a tym co serwują nam sklepy. Polecam:)