Wykonanie
Na początku sierpnia byłam w Poznaniu, gdzie zbiegły się dwa festiwale. Pierwszy, filmowy o międzynarodowym wymiarze i drugi, kulinarny promujący lokalnych restauratorów. Obydwa mają charakter cykliczny, choć Transatlantyk, ze względu na mniejsze zaangażowanie miasta, może przenieść się do Łodzi. Ten drugi, Culinary
Fest, w tym roku rozpieszczał nas tytułem "Oszukać podniebienie". Byłam tylko w "Papierówce", ale to wystarczyło, żeby przenieść się w innym wymiar barszczu, przypominającego wyglądem rosół, ale smakiem nie różniącego się niczym od klasycznej zupy. Podany z wędzonym czipsem i mirabelką dla mnie wygrał cała imprezę. Ostatecznie restauracja w ogólnym głosowaniu gości zajęła siódme miejsce na kilkadziesiąt biorących udział. Przydługim wstępem chciałam Was wprowadzić do mojego oszustwa. Wróciłam do pracy w korporacji, w sektorze bankowym, dlatego przypomniały mi się finansjerki. Te oryginalne ociekają
masłem i już po jednej ciążą na "
sercu". Moje przeszły
fitnesową metamorfozę i pozwalają się jeść nawet przez cały dzień, z przerwami na " kashi ";)Składniki na dużą blachę:4
białka4
żółtkaszczypta
soli1 czubata łyżka
stewii lub 1/3 szklanka
syropu klonowego lub 60 g pudru trzcinowego250 g
jogurtu naturalnego1 czubata łyżeczka
proszku do pieczenia180 g mielonych
migdałów70 g
wiórków kokosowych500 g
malinMigdały zamoczyć na noc. Obrać se skóry i zmiksować z wiórkami.
Białka ubić na sztywno ze szczyptą
soli (dla dzieci pominąć). Zmniejszyć do minimum obroty robota i dodawać po jednym
żółtku, na zmianę z łyżkami
jogurtu. Proszek wymieszać ze
stewią, masą
migdałową i połączyć kuchenną rózgą z masą
jogurtową. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Przelać ciasto, wyrównać i ułożyć ciasno
maliny. Piec 30 minut w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku. Zostawić jeszcze na 10 i stopniowo uchylać drzwiczki. Wystudzone ciasto pokroić w równe kostki. najlepsze świeże z mocną, gorzką
herbatą lub malinówką.