Wykonanie
Do Wigilii zostało niecałe trzydzieści dni. Dwadzieścia dziewięć, jeśli ktoś chce być dokładny. Liczenie godzin i minut sobie daruję, niemniej przekaz wydaje się być jasny - czasu wiele nie zostało. Z jednej strony miesiąc potrafi się ciągnąć okrutnie, z drugiej jednak, gdy oczekiwanie wypełnione jest różnego rodzaju zajęciami, z którymi dobrze by było zdążyć na czas, trzydzieści dni potrafi minąć wręcz niepostrzeżenie. I nagle stajemy przed przerażającym faktem, że Wigilia jutro, a tu niesprzątnięte, prezenty niepopakowane (lub, co gorsza, jeszcze niekupione),
karp pływa w wannie, a ciasto na pierniczki wciąż leżakuje na półce w lodówce. Panika murowana, a i radość ze Świąt jakby mniejsza. No bo jak tu się cieszyć, gdy przed nami tyle pracy, a czasu tak niewiele...?Dlatego ja przygotowałam sobie przedświąteczny kalendarz. Wbrew pozorom nie chodzi o zjadanie jednej
czekoladki dziennie aż do Wigilii, choć to prawdopodobnie
będę praktykować również. Zrobiłam listę rzeczy, które należy zrobić przed Świętami, podzieliłam je na zadania samodzielne i takie, w których C. musi lub chce uczestniczyć. Są tam zajęcia mniej i bardziej przyjemne, jednak odpowiednie rozplanowanie gwarantuje sukces (a przynajmniej taką mam nadzieję). Zupełnie spokojna, zaczęłam
plan wdrażać w życie wczoraj. Dla mnie najważniejsze w nim jest, że nie muszę się spieszyć, bo zaplanowałam wszystko z lekkim zapasem. Tym sposobem powinnam skończyć na czas, i tuż przed Wigilią ewentualnie dopiekę
ciasteczek.
Zero stresu, sama przyjemność.Jeśli nadal łudzicie się, że do Świąt mnóstwo czasu, radzę zabrać się do rzeczy. Generalnie lepiej późno, niż wcale, ale... Czasem późno może być bardzo stresujące.Dzisiaj mam dla Was pierwsze świąteczne
ciasteczka. Co prawda bez przypraw korzennych, ale za to z mnóstwem
czekolady. W dodatku włożyłam je do mojego świątecznego pingwinka - to zdecydowanie znak, że Święta tuż, tuż!
Ciasteczka są pyszne. Mocno
czekoladowe, miękkie, lekko ciągnące. Nie przechowają się jednak do Wigilii - najlepiej przygotować je tydzień przed Świętami. Teoretycznie powinny
mieć śliczny, czerwony kolor - moje wyszły nieco bardziej buraczane... Niemniej, smakują bajecznie, a zapach wypełniający dom podczas pieczenia zdecydowanie przywołuje na myśl świąteczne piosenki...Przepis pochodzi od Sally, a podrzuciła mi go w zeszłym roku
Maggie .
Ciasteczka red velvet z
czekoladąSkładniki:(na 24 sztuki)200 g
mąki pszennej30 g
kakao1 łyżeczka
sody oczyszczonej1/4 łyżeczki
soli115 g miękkiego
masła100 g ciemnego
brązowego cukru50 g
cukru1
jajko1 łyżka
mleka2 łyżeczki ekstraktu z
wanilii2 , 5 łyżeczki czerwonego barwnika w paście180 g ciemnej
czekolady (70%)
Mąkę przesiać z
kakao, wymieszać z
sodą i
solą, odstawić.
Masło ubić z dwoma rodzajami
cukru na puszystą masę. Po kolei dodawać
jajko,
mleko, ekstrakt oraz barwnik, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Partiami wsypywać
mąkę, miksując na najniższych obrotach. Na końcu dodać posiekaną
czekoladę, wymieszać dłonią lub łyżką, żeby dokładnie rozprowadzić ją w cieście.Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 1 godzinę.Po tym czasie podzielić ciasto na 24 równe części (około 30 g), z każdej uformować kulkę, lekko spłaszczyć i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w dużych odstępach -
ciastka rozleją się na boki.Piec w 180 st. C. przez 10-12 minut.Przestudzić na blasze, następnie przełożyć na kratkę.Przechowywać w szczelnym pojemniku.Smacznego!
Listy świątecznych
ciasteczek jeszcze nie zamknęłam. Co chwilę znajduję coś, co przyciąga moją uwagę i wręcz woła o przygotowanie. A ja się oprzeć nie potrafię... Chyba
będę musiała zaopatrzyć się w dodatkowe puszki.