ßßß Cookit - przepis na Tam, gdzie rosną grzyby

Tam, gdzie rosną grzyby

nazwa

Wykonanie

Mój weekend zaczął się we środę. Założyłam ciepłe buty, golf i puchatą kamizelkę. Spakowałam aparat i koszyk, pojechałam do pięknego lasu. Las był w Warszawie - Mazowiecki Park Krajobrazowy. W lesie na mnie i kilkunastu dziennikarzy kulinarnych i filmowych czekała prezes Polskiego Towarzystwa Mykologicznego dr Marta Wrzosek, z pełnym koszem kolorowych grzybów, których nigdy przenigdy sama bym nawet nie dotknęła. Ruszyliśmy szlakiem grzybnym - spotkanie inspirowane było premierą niezwykłego filmu "Tam, gdzie rosną grzyby" w koprodukcji amerykańsko-polskiej, który w listopadzie pojawi się w kinach studyjnych.
A w lesie, w lesie było tak... posłuchajcie rewelacyjnej muzyki z filmu. Póki co w maluśkim teaserze, bo film wchodzi na ekrany dopiero 30 listopada.
Boshhh, jak ja dawno nie łaziłam po lesie tak "z celem", planem i przewodnikiem. Wycieczka w Mazowieckim Parku Krajobrazowym w okolicach jeziora Torfy trwała nieco ponad godzinę, a wcale nie chciało nam się wracać. Mykolog "pod ręką" to absolutny skarb! Nigdy tylu ciekawych rzeczy nie usłyszałam o grzybach, jak w czasie tej leśnej wycieczki. Cisza, miękki jak dywan mech, szeleszczące jesienne liście pod stopami i grzyby...
Pogoda była wyśmienita, co chwilę schylaliśmy się po kolejne okazy. W większości piękne, lecz trujące, powodujące poważne zatrucia albo zwyczajnie niejadalne. Jednak co jakiś czas w lesie rozbrzmiewał głośny okrzyk któregoś z nas - mam! jest koźlarz!
Pod koniec wycieczki udało mi się spotkać czerwonego Kapturka, który z koszykiem fioletowych grzybków ułożonych na mchu wędrował (zapewne do Babci) słoneczną leśną ścieżką :)
W lesie było cudownie, za krótko, za mało, ale czas nieubłaganie gonił.
I mam taki pomysł, że za rok, w październiku zrobimy w ramach Slow Food Warszawa prawdziwie szaloną Kulinarna Akcję Bezpośrednią - namówimy mykologów z PTMyk, żeby zabrali nas do lasu, pójdziemy na łowy z koszami, aparatami i apetytem na grzyby, a potem razem wszystko ugotujemy na wielkich grzybowych warsztatach pod gołym niebem. Co Wy nato?
Na leśnej wycieczce poznałam trzy nowe grzyby jadalne, które zachwyciły mnie swoim pięknem, ale przede wszystkim smakiem.
Pierwszy z nich to prześliczna gąsówka naga, fantastycznie fioletowa, ma jędrne blaszki i jest jednym z bohaterów filmu 'Tam, gdzie rosną grzyby', jako wielki rarytas. Przesmażona na maśle z szalotkami smakuje wyśmienicie!
Drugim niezwykłym grzybem był łuszczak zmienny . Delikatny grzybek, rosnący w kępach na obumierających drzewach liściastych. Jest bardzo wilgotny i kruchy. Najsmaczniejszy ma kapelusz, trzonki są nieco zdrewniałe. Niestety łatwo go pomylić z dwoma innymi grzybami, które także rosną w kępach, a są bardzo niebezpieczne. Dzięki dr Marcie Wrzosek, już potrafię jednak odróżnić łuszczaka od zwodniczych trucicieli.
Trzecim grzybem, który mnie zachwycił jest purchawka chropowata. To to się jada?? otóż tak i to jak! Niestety nie zebrałam sama ani jednej sztuki, nie udało mi się też zrobić leśnego zdjęcia. Polecam jednak wszystkim portal Grzyby.pl, którego autor pan Marek Snowarski jest wyśmienitym grzyboznawcą, autorem kilku atlasów dla grzybiarzy i właścicielem chyba największej w Polsce kolekcji zdjęć grzybów (to poniżej jest jego autorstwa). To naprawdę niesamowite, że z ponad 200 gatunków jadalnych grzybów w Polsce zbieramy ich zaledwie 10. Odkrywanie nowych grzybów jadalnych jest fascynujące!
Purchawka chropowata, póki jest młodziutka i wnętrze ma białe jest bardzo smakowita. Jadłam ją w wersji najbardziej minimalistycznej, podobnie jak pozostałe grzyby - zblanszowaną i podaną z maślano-ziołowym sosem. Smakowała zupełnie jak wnętrze malutkiego skorupiaka. Z pewnością będę od tej pory polować na purchawki w lesie.
Po wyjściu z lasu, pojechaliśmy do uroczej restauracji klubokawiarni Kura Domowa w Wawrze, gdzie na nasze kosze pełne grzybów czekał Dawid Nestoruk z mojej ukochanej Magiel Cafe . Pod okiem Dawida, przez kolejne półtorej godziny działy się grzybowe cuda. Tak, cuda! - zjawiskowe dania z grzybów, które Dawid wyczarowywał z niewielką pomocą uczestników
Tym razem, o dziwo nie gotowałam, kręciłam się z aparatem, podjadałam grzyby na surowo i we wszelkich innych postaciach. Muszę (!!) się dostać na jakieś sieriozne warsztaty do Magla.
Menu środowych grzybowych rozkoszy na talerzu obejmowało...
Bardzo leśny pasztet z zajęcy upieczony przez Dawida, a podany z ciemnym chlebem, kiszonymi kurkami i marynowanymi rydzami. Dostałam słoik pasztetu od Dawida do domu, powiadam Wam, jest wspaniały, a moje osobiste marynowane rydze smakują z nim wyśmienicie!
Carpaccio z borowików i pieczarek podane ze świeżą rukolą, oliwą i czarnym pieprzem. To las w czystej i najmniej przetworzonej postaci. Uwielbiam borowikowe carpaccio od kiedy namówiła mnie na nie na swoim blogu Belgia od Kuchni . Jeśli jeszcze nigdy nie jedliście surowych prawdziwków, koniecznie spróbujcie!
Te cieniuteńkie plasterki, które widzicie na talerzu są dziełem Pistachiowej Lo - prawdziwa artystka z niej :)
Po zimnych przystawkach przyszedł czas na las na gorąco - wyśmienitą zupę ze świeżych borowików i podgrzybków gotowaną na lekkim bulionie drobiowym i ... sosnowych igłach. Była lekka, gładka, miękka, pachnąca żywicą i leśną ściółką. Muszę dopytać Dawida o szczegóły.
Po zupie Dawid przygotował szybkie, grzybowe ciasteczka - las na cieście francuskim. Z igiełkami rozmarynu, świeżą natką i borowikami lekko tylko obsmażonymi z szalotką.
Nie wiem jakie wino Dawid dobrał do potraw - białe, lekko musujące, doskonale orzeźwiające - dopytam!
Kolejną grzybową przygodą okazało się danie z jajkami, sosnowymi igłami i śmietanką, zapieczone w foremkach do creme brule i podane lekko ciepłe ze świeżymi ziołami.
Zwieńczeniem kulinarnej rozkoszy okazał się talerz lekko blanszowanych grzybów, które przynieśliśmy z lasu, a podanych na ciepło z ziołowo-maslanym sosem. Każdy kęs był inny - gąsówka jędrna i delikatna w smaku, miękki, i gładki koźlarz, pachnący igłami podgrzybek i pyszne maleńkie purchawki, które smakowały jak morskie żyjątka - coś zbliżonego w konsystencji do przegrzebków, ale bardziej delikatne w smaku.
Na koniec czekał nas kameralny seans filmowy "Tam, gdzie rosną grzyby", ale o filmie to napiszę Wam innym razem...
Zabierzcie koszyki i dobre buty, wyruszcie w weekend na grzyby, albo chociaż na spacer wśród drzew zanim przepiękna październikowa Złota Polska Jesień zamieni się w słotny i zimny listopad.
Będziecie deptać miękkie dywany z mchu i może uda Wam się znaleźć coś pysznego na obiad.
Może rydze do zamarynowania na zimę, albo uduszenia w śmietanie z lubczykiem . Może znajdziecie maślaki do polewki z krupami, ostatnie kurki do szafranowego ravioli lub makaronu z rozmarynem, jędrne podgrzybki do kruchych tarteletek albo szlachetne borowiki na carpaccio . I koniecznie dajcie znać co znajdziecie!
Gdy czytacie tego posta, jestem na Blog Forum Gdańsk 2012, ale myślami pewnie wciąż w lesie :)
Źródło:http://www.chillibite.pl/2012/10/byam-tam-gdzie-rosna-grzyby.html