Wykonanie
VI edycja Food Blogger
Fest była dla mnie wyjątkowo udana i to nie tylko ze względu na liczne atrakcje przygotowane przez organizatorów, ale głównie ze względów towarzyskich. Wspólnie z koleżankami z Magazynu Kocioł :
Kasią, Olgą i Laurą wybrałyśmy się w ubiegły weekend do Warszawy. Na miejscu dołączyła do nas także Monika, która akurat była na miejscu. A my, jadące z Wrocławia, spędziłyśmy łącznie ponad dziewięć godzin w komunikacji autobusowej lub kolejowej, by móc pojawić się na kulinarnej konferencji... cóż, za poświecenie ;). Atmosfera była wspaniała. W zasadzie czułam się trochę jak na szkolnej wycieczce, ale w
sumie nie pamiętam kiedy podróż krajowymi środkami transportu minęła mi tak przyjemnie i szybko, pomimo dość długiego czasu podróży.Jeśli miałabym się skupić na samej konferencji, to muszę przyznać, że tym razem byłam okropnym prelegentem. W zasadzie nie dotarłam prawie na żadną prezentację. Wysłuchałam tylko jednej (i to nie w całości) na temat jadalnych kwiatów. Ale to już nie moja
wina, lecz organizatorów. Po prostu za dużo się działo! Wydarzenia i warsztaty towarzyszące, odbywające się w holu pochłonęły do reszty moją uwagę.
Jak przystało na damy prawdziwej klasy, wraz z kotłowymi koleżankami, dzień rozpoczęłyśmy od
whisky ... a dokładniej od warsztatów na temat tego zacnego trunku. Osobiście nie przepadam za tym rodzajem
alkoholu, ale postanowiłam wybrać się na warsztaty w nadziei, że mój światopogląd i gust ulegnie zmianie, gdy dowiem się czegoś mądrego. Ambasador
marki Grant's - Mateusz Zabiegaj przybliżył nam nieco tajniki produkcji
bursztynowego, szkockiego trunku, jego historię oraz właściwości.
Po raz pierwszy miałam okazję spróbować próbek destylatów, które są ze sobą zlewane i łączone w różnych proporcjach tak, aby wytworzyć niepowtarzalną w smaku
whisky. Na warsztatach mieliśmy do dyspozycji 4 rodzaje: Grain
Whisky, Single Malt 1, Single Malt 2 oraz Single Malt 3, różniące się
między sobą aromatem oraz smakiem. Po krótkiej prezentacji wyżej wspomnianych typów przeszliśmy do sesji blendingowej, czyli do zmieszania własnej
whisky.
Trzymając w ręku miarki i menzurki czułam się jak
młody alchemik, ale wydaję mi się, że namieszałam całkiem porządną
whisky, choć fanem tego trunku nadal nie jestem .;)
Po warsztatach rozbijałyśmy się z dziewczynami po kolejnych stoiskach. Zajrzałyśmy na otwarte warsztaty z kuchni orientalnej z Tomaszem Purolem oraz
marką Amica . Poczęstowałyśmy się smakołykami od
marki Zott, udekorowałyśmy własne torciki od Wedla (mój z mizernym skutkiem...z resztą sami widzieliście, jeśli
śledzicie mój profil na Instagramie). Na koniec wpadłyśmy też na kieliszeczek
Żubrówki z nowej linii smaków oraz poczęstunek przygotowany specjalnie pod ten rodzaj
wódki.
Wyszłyśmy wzbogacone o nową wiedzę, z pełnymi żołądkami i lekko upojone
alkoholem, czyli było naprawdę świetnie! Na kolejną edycję jedziemy na 200%. ;)