Wykonanie
Święta, święta i po świętach, Moi
Drodzy Czytelnicy! Mam nadzieję, że wszyscy zadowoleni z otrzymanych prezentów i nikt nie choruje z przejedzenia po świątecznych smakołykach. Ja odpoczęłam w rodzinnym gronie a podarunkami cieszę się jak dziecko bo wszystko trafione w punkt. Absolutnie nie czuję się przeżarta bo starałam się po prostu jeść z umiarem.Ale święta to u nas nie tylko siedzenie przy
stole, jedzenie i słodkie lenistwo. Już tradycją stały się świąteczne wycieczki do lasu, niezależnie od warunków atmosferycznych. Tej zimy mamy piękną wiosnę więc postanowiliśmy sprawdzić co słychać w lesie łęgowym, który w maju tętni życiem a teraz wydaje się szary i smutny. Wczoraj było tak ciepło, że na spacer wybrałam się w koszulce z krótkim rękawem i wiatrówce bo wiatr dmuchał solidnie. Temperatura iście wiosenna więc nawet tak lekko ubrana zgrzałam się brnąc przez chaszcze. Poza tym emocje ponieważ miałam nadzieję, na grzybobranie!
Zmierzając ku zaroślom wypatrzyłam na starej topoli boczniaki, ale na szczęście były już w stanie zejściowym. Na szczęście bo rosły dość wysoko więc gdyby były młodsze musiałabym kombinować jak je zdobyć a tak mogłam bez żalu odpuścić. Pod nogami, wśród zielonej trawy, znalazłam świeżutkie stokrotki - bardzo wiosenne kwiatki a do tego też jadalne!
W łęgach nie spodziewałam się rewelacji bo specjalnie dużo ostatnimi czasy nie padało a za to wiało mocno więc jeśli coś wyrosło to pewnie było wysuszone. I nie myliłam się. Wietrzna i niezbyt mokra aura to nie są dobre warunki dla uszaków bzowych, na których zbiór się nastawiłam. Znalazłam ich dosłownie 3-4 stanowiska i to z zasuszonymi owocnikami. Jedynie na dwóch patykach leżących na ziemi uszka bzowe były bardziej mokre. Ale na szczęście te
grzyby można zbierać nawet kiedy uschną. W domu wystarczy je namoczyć i szybko wracają do swoich pierwotnych rozmiarów i konsystencji.Aż się oblizałam na samo wspomnienie
schabu z uszakami i
ananasem!
Na pniaku wśród wysokich zarośli natrafiłam na niespodziankę czyli dwie kępki boczniaków ostrygowatych .
Młode, soczyste i wystarczyło kilka owocników żeby mnie zadowolić. Od razu zaczęłam się zastanawiać co z nich przyrządzę i jakiś przepis w udziałem tych
grzybów prawdopodobnie pojawi się wkrótce na blogu. Boczniaki to bardzo smaczne
grzyby, ale te hodowlane, które można kupić w sklepie, nawet nie umywają się do dzikich. Może zrobię omlet z boczniakami na jutrzejsze śniadanie?
Przy połamanych wichrami pniach a nawet na niższych gałęziach drzew wypatrzyłam w wielu miejscach jakby
pomarańczowe płomyki błyskające wśród jesienno-zimowej scenerii. Ucieszyły mnie najbardziej a mówię o pysznych, zimowych grzybach czyli płomiennicy zimowej vel zimówce aksamitnotrzonowej. Tego
grzybka jeszcze nie ma opisanego w moim blogowym atlasie, ale postaram się w najbliższych dniach nadrobić tę zaległość żebyście dobrze wiedzieli czego macie szukać. Niektóre zimówki rosnące w bardziej zacisznych miejscach albo okryte liśćmi były jędrne i wilgotne. Inne owiane silnym wiatrem zaschły nie mogąc dostatecznie się rozwinąć.Znacie legendę o płomiennicy zimowej? Przeczytajcie koniecznie!
Kiedy wracaliśmy już do domu ludzie w autobusie bardzo dziwnie nam się przyglądali. Dwa duże ludki, ubrane bojowo, z plecaczkami i w mocno zabłoconych buciorach więc wcale nie wyglądaliśmy świątecznie czyli jak osoby udające się z wizytą na proszony, świąteczny obiad. Trzymany mocno w garści koszyk z
grzybami wywoływał liczne komentarze i zapytania co to za
grzyby i skąd. Wierzcie mi, że miny ludzi dowiadujących się o takim grudniowym grzybobraniu bezcenne!A skoro sobie nazbierałam to musiałam też oczyścić co w przypadku zimówek sprawia nieco trudności. Zwykle w łęgach są oblepione resztkami ściółki i zapiaszczone. Ale nic to - świeże
grzyby w grudniu są warte każdego wysiłku podczas poszukiwań, zbierania i czyszczenia.Dotleniliśmy się, miło spędziliśmy świąteczny dzień w terenie a następne grzybobranie pewnie dopiero w przyszłym roku. Miejmy nadzieję, że nadchodzący rok będzie obfitszy w
grzybowe skarby niż ten mijający bo moje zapasy mocno się
kurczą.Oprócz jadalniaków spotkałam jeszcze inne
grzyby bo
grzyby rosną cały rok, wystarczy dobrze rozglądać się dookoła podczas spacerów.