Wykonanie
Dzisiaj ciąg dalszy relacji, które wrzucałem na facebooka, podczas pobytu w Peru. Zapraszam do Machu Picchu.Dzień 3Zaraz po pobudce musieliśmy zmienić
plany związane z pieszą wycieczką do Machu. Deszcz padał całą noc i nie przestawał więc wspinaczka byłaby głupotą.Po śniadaniu ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego. W Aguas Calientes to praktycznie jedyne pojazdy, nie ma motorów, rowerów, wózków inwalidzkich też nie widziałem. Wszędzie są
mosty, schody, pagórki itd.Za autobus zap łaciliśmy po 49 sol i po 5 minutach wyruszyliśmy (cały system transportu do Machu jest bardzo dobrze zorganizowany, około 6 autobusów porusza się wahadłowo
między miasteczkiem a ruinami).
Droga ma jakieś 10 km, biegnie wciąż w górę z ogromną ilością zakrętów i wybojów. Przyjechaliśmy trasę w jakieś 40 minut ( czyli pieszo zajęłoby to nam jakieś 1,5 h – autobus był jednak dobrym wyborem ). Po dotarciu zostawiliśmy plecaki w przechowalni, zabierając jedynie aparaty i kurtki przeciwdeszczowe i zabraliśmy się do eksploracji Machu Picchu.Kontrola biletów i paszportów zajęła kilka chwil i już byliśmy w pobliżu ruin. Nie
będę opisywał dokładnie co widzieliśmy bo to po prostu trzeba zobaczyć (poza tym są zdjęcia). Mimo sporej mgły
widoki były niesamowite. Samo położenie kompleksu wprawia w zdumienie i skłania do zastanowienia się jak w zasadzie była możliwa budowa czegoś takiego , tyle lat temu. Resztę raportu wrzucę później, teraz musimy biec na autobus do Puno. Do zobaczenia.Dzień 3 – część drugaWjeżdżając autobusem w górę
daje się odczuć wysokość. Chmury są co raz niżej i niżej, dochodzi do tego, że spacer(spacer?!) po Machu Picchu to w zasadzie spacer w chmurach.Nie
będę rozpisywał się na temat układu
budynków bo to bez sensu, każdy może znaleźć to w internecie. Ogólnie tylko, cały kompleks znajduje się w ogromnej dolinie i jest otoczony kilkoma górami. Gęsty las i wysokość , sprawiły że Machu zostało odkryte dopiero w 20 wieku.Mimo gęstej mgły i potężnego deszczu, wrażenia były niesmowite.Najbardziej podobały mi się : Plaza Principal – główny plac, Templo del Condor i A Puente Inca – starożytny
most Inków – z
drogi do niego można zrobić najlepsze zdjęcie ruin (najbardziej popularne ujęcie). Alpaki biegające wolno po ruinach tylko dodawały temu miejscu autentyzmu.Zwiedzanie skończyliśmy po około 4 godzinach i wróciliśmy do Aguas Calientes, skąd mieliśmy wrócić W Peru Rail do Cusco.Podróż powrotna pociągiem była niesamowita, tutaj naprawdę wiedzą jak zadbać o turystę. Personel pociągu rozniósł lunch, po czym poinformował pasażerów o możliwości zakupu ubrań wykonanych z regionalnych surowców (wełna alpaki itp.).Prezentacja ciuchów była przeprowadzona w mega efektowny sposób – przedział zamienił się w wybieg z pokazów
mody. Przy dźwiękach muzyki, konduktor i konduktorka wychodzili zza kurtyny w co raz to innych poncho, czapkach, swetrach itp.Taki mały, kolejowy, peruwiański fashion show a’la Milan i to się właśnie nazywa marketingOkoło 20 dotarliśmy do hotelu. Po szybkim ogarnięciu bagażu i prysznicu, ruszyliśmy do Paddy’s bar, baru irlandzkiego 5 minut od hotelu, żeby świętować Dzień Świętego
Patryka.Więcej w zasadzie nie pamiętam, jakimś cudem ocknąłem się przed 6 i udało mi się wkleić notatkę z wczoraj + zdążyliśmy na autobus do Puno, w którym właśnie
siedzę, umieram i piszę trzeci raz tą samą notatkę :) piątka.


