Wykonanie
Jeszcze nie wiem, jak będzie smakowała po przegryzieniu się, bo robię ją po raz pierwszy.Spróbowałam jednak "surowizny" zaraz po zalaniu
syropem z
wody i
miodu i... nie
mogę się doczekać, kiedy już odstoi swoje!Bardzo ciekawy pomysł na
nalewkę, wygrzebany niedawno z internetu, zmodyfikowany lekko przeze mnie, ponieważ ten znaleziony był strasznie zawiły, niezrozumiały, wkurzający i niesłodki. ;)1 litr (dość ciasno napakowany) kwiatów mleczy (mniszka lekarskiego)1 duża
cytryna400 ml
spirytusu600ml
wodyok. 250-300g
miodu lipowegoŁebki mleczy najlepiej zbierać za dnia, a jeszcze lepiej rankiem, ponieważ wtedy są otwarte i dadzą lepszy aromat.Warto je lekko przepłukać, jeśli nie mamy pewności co do miejsca, w którym były zbierane.Wrzucamy je do wysokiego słoika i zalewamy
spirytusem.Z
wody i
miodu sporządzamy
syrop, który pozostawiamy następnie do całkowitego wystudzenia.Gdy będzie już przynajmniej w temperaturze pokojowej, dolewamy go do kwiatów i
spirytusu.
Cytrynę parzymy we wrzątku przez kilka minut lub szorujemy szczoteczką pod bieżącą
wodą.Następnie kroimy ją w grubsze plastry i wrzucamy do słoika.Lekko potrząsamy naczyniem, by składniki się przemieszały.Tak przygotowana
nalewka, powinna stać dwa tygodnie w temperaturze pokojowej.W tym czasie należy raz dziennie potrząsać słojemPo upływie dwóch tygodni należy ją przecedzić i przefiltrować, po czym pozwolić jej odstać ponownie, tym razem w chłodzie, najlepiej przynajmniej miesiąc.Jestem strasznie ciekawa. ;)EDIT: Ktoś zwrócił mi słusznie uwagę, że zielone końcówki łebków kwiatów mogą powodować, że
nalewka będzie gorzka.Rzeczywiście, po kilka dniach mój mleczowy nastaw jest lekko gorzkawy.Polecam więc, sobie i Wam, na przyszłość pozbyć się ich nożyczkami choć odrobinę. ;)