Wykonanie
Załóżmy, że mamy już aparat typu Nikon . Warto byłoby więc troszeczkę przyjrzeć się ustawieniom. Jak w ich gąszczu rozeznać się, co jest co? I do czego? Tyle ikonek, ale po co?I znowu najprościej będzie gdy opiszę ustawienia z których ja korzystam. Postaram się (naprawdę łopatologicznie) wyjaśnić czym różnią się poszczególne funkcje.
Póki co ominę programy (Auto, A, P, S i M). Nim poświęcę totalnie osobny wpis.Pierwszym parametrem bardzo istotnym jest współczynnik ISO . W aparacie opcja ta kryje się pod klawiszem ISO. Jest to najłatwiejsza do zrozumienia funkcja i najprościej ją zobrazować. W zależności od modelu aparatu jaki posiadamy zakres wartości ISO będzie się wahał 100-6000 (200-3600). Oznacza to tyle, że przy niższych wartościach matryca jest bardziej odporna na światło i potrzeba więcej czasu aby ją prawidłowo naświetlić. Im wartość wyższa tym matryca łatwiej przyswaja światło. Laik powiedziałby „ok, to w takim razie najlepiej ustawić wartość na 6000 i zawsze zdjęcie będzie prawidłowo naświetlone i nie poruszone”. Niestety nie ma tak łatwo. Im większa wartość ISO tym na zdjęciu pojawia się większy szum. Szum, ziarno – jak zwał tak zwał. W przypadku fotografii kulinarnej jest to raczej efekt niepożądany a dla niewprawnego oka wręcz „ohydny i niedopuszczalny”. Wygląda to trochę tak jakby zdjęcia robione były kiepskiej jakości aparatem lub komórką. Moje zdjęcia najczęściej mają wartość ISO w przedziale 100 (gdy jest
słoneczny dzień lub gdy używam dodatkowego światła w postaci lampy) – 400 (w dni pochmurne lub w ciemniejszych pomieszczeniach, gdy przy tej wartości zdjęcia są nadal poruszone lub niedoświetlone przekładam zdjęcia na inny dzień).Bez zmiany parametrów przysłony i czasu naświetlania na poniższym zdjęciu widać czułość matrycy na światło przy konkretnych wartościach ISO.
Po dobraniu odpowiednich wartości przysłony i czasu naświetlania (migawki) widać wyraźną różnicę w „jakości” zdjęć”. Na wszystkich zdjęciach z wysokim ISO jest szum, jednak na zdjęciach powyżej jego nie widać. Zdjęcie ostatnie jest zbyt jasne (prześwietlone).
Na wartość ekspozycji oprócz ISO wpływają także czas naświetlania oraz wartość przysłony . Napiszę o nich w kolejnym
poście przy okazji omawiania trybów fotografowania.Balans bieli . W aparacie szukać go należy pod klawiszem WB (White balans). Jest to nic innego jak pokazanie aparatowi, który kolor na zdjęciu przy zastanym rodzaju światła jest biały. Znienawidzony przeze mnie parametr. Tryb automatyczny i tryb tematyczny (pochmurno, flesh,
słonecznie itp) są o kant dupy potłuc. Zwykle zdjęcie nie wychodzi mi tak jakbym chciała. Jest za żółte lub zbyt niebieskie. Najlepiej więc ustawiać samemu temperaturę zdjęcia. Jest to jednak „upierdliwe” i wymaga
wiedzy i intuicji (oraz czasochłonnej metody prób i błędów ‚grrr’). Efekty złego ustawienia balansu bieli można łatwo skorygować w programie graficznym. Jednak trzeba pamiętać, że każda tego typu obróbka kładzie na
łopatki jakość zdjęcia.
Kolejnym parametrem który powinniśmy ustawić przed rozpoczęciem fotografowania jest tzw pomiar światła lub pomiar natężenia światła . Parametr bardzo ważny, rzekłabym nawet kluczowy wśród parametrów stałych w fotografii kulinarnej. Ustawiamy go zwykle raz przed daną sesją oceniając warunki zastane. W tym przypadku mamy trzy podstawowe opcje.Pierwsza to opcja automatyczna (matrycowa), domyślna. Aparat w tym przypadku wybiera kilka punktów w kadrze i na ich podstawie uśrednia pomiar światła. Nie korzystam z niej bo nie lubię nic co jest automatycznie i nie mam na to wpływu.Druga opcja zwana centralnie-ważoną jest kombinacją pośrednią pomiędzy pierwszą a trzecią. Punkt centralny kadru jest puntem odniesienia a pomiar światła jest mierzony na zasadzie średniej z okręgu na około punktu centralnego. Zwykle pomiar obejmuje większą część kadru. Ta opcja ma sens gdy fotografujemy jakieś sceny bądź większe ekspozycje. Gdy nie skupiamy się na konkretnych, pojedynczych elementach. Używam gdy robię relacje i fotografuję obiektywami szerokokątnymi.Trzecią opcją i zarazem moją ulubioną jest pomiar punktowy. W kadrze zaznaczony zostaje jeden punkt (środkowy) i na jego podstawie ustalany jest pomiar światła. Wybierany jest więc jeden obiekt (przez nas ustawiając go w środku kadru), który jest w danym ujęciu najważniejszy i do niego dopasowywane są parametry ekspozycji (w trybie półautomatycznym). Najłatwiej również wtedy dobrać parametry ekspozycji własnoręcznie (przy trybie manual). Idealnie nadaje się gdy fotografujemy ze światłem tylnym lub bocznym.
Najlepszą metodą na prawidłowe ustalenie powyższych
trzech parametrów jest uzbrojenie się w cierpliwość i przetestowanie każdego ustawienia. Trzeba intuicyjnie rozumieć każdą wartość a nie tylko „w instrukcji coś o tym było, zaraz sprawdzę”. Po prostu weź aparat i zacznij focić. Z każdym zdjęciem będzie coraz lepiej!W następnym
poście z cyklu opiszę tryby fotografowania, głębię ostrości, przysłonę i czas naświetlania – nie taki diabeł straszny!