Wykonanie
Często dostaję w mailach albo wiadomościach prywatnych pytania o to w jaki sposób nauczyłam się rozpoznawać tyle gatunków
grzybów ? Otóż na początek sprostowanie - znam ich bardzo mało w stosunku do tego ile ich występuje w przyrodzie i ciągle się uczę. Ubolewam nad faktem, że życia mi nie wystarczy żeby poznać dobrze przynajmniej część mykologicznego światka. Ale człowiek powinien uczyć sie całe życie bo warto poszerzać swoje horyzonty.Wiecie skąd się wzięły
grzyby ?

Pierwsze
grzyby zbierałam z Babcią i Dziadkiem, mając nie więcej niż 3 lata. Pod ich czujnym
okiem mogłam wybierać ze ściółki
kurki czy jakubki . Skubałam na łące kapelusiki twardzioszków i codziennie sprawdzałam miejsce pod brzozami czy wyrosły już następne koźlarze .Zawsze lubiłam chodzić po lesie, przedzierać się przez zarośla i zbierać - zbierać co się da, byle móc to jakoś pożytecznie wykorzystać.
Grzyby,
owoce, jadalne rośliny a nawet
bursztyny na plaży. Babcia nie miała atlasu - kilka gatunków po prostu znała i te nauczyła mnie rozpoznawać a od innych kazała trzymać się z daleka. I od początku uczyła, że z
grzybami nie ma żartów, że są zmienne i lepiej zostawić niepewnego w lesie niż się zatruć.Z czasem zaczęłam interesować się tymi
grzybami, których nie znałam. Podpytywałam przypadkowo napotkanych w lesie grzybiarzy o zawartość ich koszy, zaczęłam gromadzić i przeglądać książki o grzybach, szukać informacji na ten temat w
sieci. I taką
drogę Wam też polecam bo warto poznawać nowe gatunki. Gdyby ktoś powiedział mi 15 lat temu, że
będę jeść muchomory to wyśmiałabym go a przecież przynajmniej kilku przedstawicieli tego rodzaju jest jadalnych. Cenne są wspólne wyprawy do lasu z kimś kto zna się na grzybach lepiej od nas - w terenie może pokazać nam i wytłumaczyć wiele rzeczy, o których w książkach nie przeczytamy.

W nauce rozpoznawania
grzybów książki czyli atlasy są jednak bardzo ważne. Ja osobiście polecam atlasy najczęściej przeze mnie używane czyli "
Grzyby. Wielki ilustrowany przewodnik", wyd. KDC, autor: E. Gerhardt, 2006 i "Wielki atlas
grzybów", autor: P.Skoubla, wyd. Elipsa, Poznań 2007, ale na rynku jest wiele innych równie dobrych .

Według mnie najlepsze są te ze zdjęciami a nie rysunkami, chociaż oba rodzaje mogą się przydać. Najlepiej żeby atlas prezentował kilka zdjęć do każdego gatunku czyli konkretnego
grzyba w różnych fazach jego rozwoju. Często zupełnie inaczej wygląda
grzyb bardzo
młody a inaczej całkowicie rozwinięty i trzeba znać cechy każdego etapu jego rozwoju. Przy prezentacji każdego gatunku bardzo ważne są wszelkie informacje - nie tylko te dotyczące wyglądu poszczególnych część owocnika, ale także kiedy dokładnie i gdzie na takiego
grzyba możemy się natknąć, jak pachnie no i czy jest jadalny. W niektórych książkach jest także porównanie do gatunków podobnych, opis cech odróżniających. Część zawiera dodatkowo informacje dodatkowe takie jak dokładną systematykę
grzybów, słownik mykologiczny, tablice z rycinami jak wyglądają zarodniki czy spis trucizn występujących w grzybach razem z opisem objawów zatrucia.Niestety, zdarzają się także pozycje nierzetelnie przygotowane, z błędami więc warto pytać innych grzybniętych do czego warto zajrzeć.

Według mnie im więcej gatunków opisanych w książce tym lepiej bo możemy uzyskać więcej informacji. Jednak warto
mieć kilka różnych atlasów żeby móc porównać opisy i zdjęcia. Poza tym dobrze jest posiadać jeden atlas mały - taki, który bez problemu można zabrać ze sobą na grzybobranie i od razu w lesie do niego zajrzeć w razie potrzeby. Może nie po to żeby upewnić się czy zbieramy
grzyby jadalne, ale podczas odpoczynku poświęcić czas na porównania tego co rośnie dookoła, zaznaczyć sobie interesujące znalezisko a
potem, w domu, na spokojnie poszukać więcej informacji.Warto nieznanym
grzybom w lesie robić zdjęcia, ale nie tylko takie ogólne, przeważnie z góry. Jeśli już mamy ze sobą aparat czy telefon z aparatem to zróbmy dokładne zdjęcie kapelusza z wierzchu i od
spodu, sfotografujmy z bliska trzon i jego podstawę czyli to co było schowane w ziemi. Zróbmy też fotkę ogólną otoczenia żeby pamiętać co rosło obok - to często bardzo cenne informacje i pomogą w identyfikacji gatunku.W
sieci można znaleźć też zrzeszone grupy miłośników
grzybów i warto się z nimi zapoznać. Grzybiarze z różnych część Polski, a nawet zagranicy, czasami spotykają się w realu na wspólnych grzybobraniach, organizują wystawy
grzybów ucząc rozpoznawania a na co dzień służą radą na forach internetowych. Tam też można pokazać właśnie zrobione w lesie zdjęcia - pochwalić się zbiorami a także poprosić o pomoc z oznaczeniu
grzybów. Mnie i moich grzybniętych znajomych znajdziecie na portalu Grzybland, gdzie poznałam wielu prawdziwych fascynatów
grzybów - z kilkoma się zaprzyjaźniłam a od wszystkich ciągle się uczę.Jednak zawsze przestrzegam, że od nauki rozpoznawania na podstawie książek czy zdjęć w
sieci do zebrania i jedzenia
grzyba droga bardzo daleka. Nie wystarczy
mieć 100 % pewności co do gatunku - potrzeba jej przynajmniej 200% a
potem jeszcze chwilę się zastanowić. Im więcej o grzybach wiem tym mocniejsze przekonanie jak bywają zmienne, zdradliwe i jak bardzo trzeba uważać. W lesie nie ma miejsca na eksperymentowanie.Pamiętajcie, najważniejsze jest nasze zdrowie i życiea nie pełny kosz !W mojej biblioteczce są też oczywiście książki kulinarne z przepisami na dania z
grzybów. Własna inwencja jest ważna, ale z książek można czerpać wiele inspiracji. Nie tylko na same przepisy, ale także na to jak
grzyby ładnie podać :)