Wykonanie
Hej, hej, wróciłam :) Nie było mnie zaledwie kilka dni a już się stęskniłam za blogiem i
Wami :) Ale musiałam chwilę odsapnąć no i oczywiście zajrzeć do lasu. Zajrzałam i spodobało mi się to co tam zobaczyłam.

Niestety, dopiero po
trzech dniach od przyjazdu bo Podlasie przywitało mnie ulewnymi deszczami - a te, chociaż potrzebne, uziemiły mnie na trochę w chałupie i dobrze, że miałam co czytać. A
potem, jak już nieco się przejaśniło, pognałam w knieje i przez trzy kolejne dni wracałam z czubatymi koszami. Szału nie ma bo prawie same koźlaki, ale coś tam innego też się znalazło. W
sumie zamarynowałam na początek 15 słoików i ususzyłam część zbiorów - suszu jest 6 litrów na razie. Trochę też zjedliśmy
grzybów w różnych daniach i trochę świeżych przywiozłam - nie jest źle i jesień zapowiada się całkiem dobrze.Na razie pozdrawiam wszystkich grzybniętych - tych co lubią zbierać albo jeść
grzyby, albo jedno i drugie :) A dla tych co zechcą kilka migawek z lasu - na nich
grzyby jakie spotkałam czyli koźlarze różnej
maści, borowiczek prawdziwy jak malowany,
kurki żółciutkie jak słonko, świecznica rozgałęziona czyli rzadkość grzybowa i pierwszy muchomor w tym sezonie. Są też moje zbiory i jeden dziki stwór - miłego oglądania :)









