ßßß Cookit - przepis na Rozważania matki bliźniąt nad dostosowaniem się do zmian

Rozważania matki bliźniąt nad dostosowaniem się do zmian

Składniki

Wykonanie

Tak mnie od kilku dni bierze na rozmyślania … Spowodowane to jest zmianami zawodowymi u męża i od września u mnie, bardzo bliską przeprowadzką oraz zachowaniem chłopców.
Zawsze było tak (zawsze czyli od urodzenia chłopców), że ja zajmuję się dziećmi, mąż zarabia na nasze utrzymanie … Jak miał wolne lub po pracy pomagał mi przy chłopcach, przewijał, karmił, bawił, kąpał, usypiał. Im dzieci starsze tym więcej spada na mnie. I to nie wynika z jego „lenistwa” a z mojego braku cierpliwości. Czy Wy także macie tak ze swoimi mężami, partnerami, chłopakami, że jak o coś prosicie to minie „pół wieku” nim dotrze to do męskiej połówki? Pewnie tak bo to już taka „uroda” tej płci brzydkiej 😛 Długo, długo byłam tolerancyjna na takie zachowanie… Niestety im dłużej i więcej czasu spędzam z dziećmi tym moja cierpliwość w stosunku do czegokolwiek zmniejsza się wprost proporcjonalnie do długości tego czasu
Od kilku dni mąż pracuje na 12 godzinne zmiany i niby miało wszystko wyglądać inaczej i lepiej dla nas, no bo więcej dni będzie w domu, będzie więcej pomagać, brać dzieciaki na spacer, a tym samym ja będę miała trochę czasu dla siebie. I co? Jedno wielkie g….o :- Dwa dyźury za nami, jeden dzienny, jeden nocny i jest gorzej niż było przedtem. Kąpanie i usypanie – ja, cały dzień z dzieciakami – ja, karmienie, gotowanie, zakupy – ja. Mąż – kilka minut z dziećmi i reszta czasu zaległe prace i obowiązki oraz odsypianie nocki lub spanie przed nocką …
Wiem powiecie, że się daję, że powinnam bardziej stanowczo rozdzielić zajmowanie się dziećmi…I niby staram się, ale jak mam czekać na „pomoc” to krew mnie zalewa i robię sama … Przez to jestem podwójnie zmęczona, bardziej nerwowa.
Najgorsze, że to wszystko odbija się na dzieciach
Cały dzień z nerwową matką i bez ojca. Dzis rano jak mąż wrócił z nocki to się obaj do niego przykeili, nosili mu zabawko i jak mąż szedł do drugiego pokoju spać to rozpacz wielka
Smutno mi, że tak to wygląda, juz nawet nie chodzi mi o mnie ale o chłopaków.
Do tego dojdzie jeszcze sierpniowa przeprowadzka do innego miasta, mój powrót do pracy we wrześniu i jeszcze (mam nadzieję że się uda) żłobek … Ciężki okres dla dzieciaków i boję się, że źle to się odbije na nich … Wiem również, że dzieci są bardzo elastyczne i szybciej się aklimatyzują do nowych warunków, więc pewnie wyjdzie na to, że to znowu ja zbiorę całą atmosferę zmian i to na mnie odbije się najbardziej.
Ale czy ja to zniosę? Kolejne problemy, kolejne przeszkody do pokonania? Powrót do pracy na niestety zmniejszonym etacie … ciężka atmosfera z cięciami kadrowymi … nowe miejsce (choć to moje rodzinne miasto
), dzieci w żłobku, no i oczywiście cała oprawa finansowa …
Nie ma wyboru i trzeba iść do przodu. Gdzieś w horoskie wyczytałam żebym nie marnowała sił na puste rozmowy i rozmyślania, tylko przekierowała je na coś innego, pozytywnego. Moźe to jest sposób, może czas razem z dużymi zmianami zacząć żyć inaczej, lepiej, weselej i oprócz adresu zmienić także swoje życie
Źródło:http://www.gohaczarocha.pl/2013/07/07/rozwazania-matki-blizniat-nad-dostosowaniem-sie-do-zmian