ßßß
Dziś praca w terenie - poza poradnią. Jechałam sobie tak przez te wsie i lasy urzeczona malowniczą śnieżną scenerią i doszłam do wniosku, że się zakochałam... w zimowym krajobrazie :-) Zima poza miastem jest niesamowita, kto ją tam widział chociaż raz, ten wie o czym mówię... jednak biorąc pod uwagę większość dróg dojazdowych prowadzących do tych cudności, stwierdzam, że to miłość nieodwzajemniona...A w telewizji właśnie mówią, że będzie zimniej, mroźniej... dlatego mam dla Was coś na rozgrzewkę :-) Gorącą czekoladę proponowałam Wam już kiedyś w innych wersjach: z alkoholem (KLIK) i bez (KLIK), ale dzisiejsza wersja jest wyjątkowa... Idealnie sprawdza się podczas zimowych wojaży więc jeśli planujecie w najbliższym czasie kulig nie zapomnijcie jej wlać do termosu ;-) fantastycznie rozgrzewa...
Mleko i śmietankę doprowadzamy do wrzenia i zmniejszamy ogień palnika. Dodajemy połamana czekoladę i czekamy aż się rozpuści (od czasu do czasu mieszamy), a następnie gotujemy jeszcze przez 5 minut - w tym czasie napój powinien zgęstnieć. Zestawiamy z ognia, dodajemy chili i spirytus, dokładnie mieszamy i odstawiamy pod przykryciem na 2 -3 minuty. Rozlewamy do kubków - a ilość starczy na trzy średniej wielkości :-)