Wykonanie
Czy macie jakieś wstydliwe dla was, a zabawne dla reszty rodziny wspomnienia z dzieciństwa? Takie o których wasza mama lub tata opowiadają przy okazji świąt, urodzin, czy innego rodzinnego zlotu? Mama opowiada, wujek chichocze, brat się turla ze śmiechu, a wy udajecie, że historia śmieszy was tak samo jak pozostałych. Ja mam taką historie, chcecie ja usłyszeć? A obiecujecie, że nie będziecie się śmiać? No przynajmniej za głośno:)A wiec opowieść będzie o kaczkach, ale za nim zacznę o kaczkach, to będzie o królikach. I tu znów muszę wam zadać pytanie. Czy macie jakieś ubranko z dzieciństwa, o którym wasza babcia lub mama wspomina niemal z łezką w oku? Ja mam! I
mogę się założyć, że
wisi gdzieś jeszcze w szafie u babci. Moje przepiękne futro z
królika! Białe futro z
królika, które (wedle zeznań babci) sprowadzane było z drugiego końca Polski i w którym wyglądałam bosko i robiłam furorę na dzielnicy. Ja wiem, że futro z
królika mogło być swego rodzaju dumą rodzinną, ale żeby mnie zaraz w nie wciskać na spacer do lasu? Przecież ja w tym ledwie chodziłam, a do lasu się chodzi, żeby się wybiegać, prawda? A oto i dowód - zdjęcie - ja na spacerku w lesie w futerku z
królika. Dobrze, że to nie było futerko z lisa, bo pewnie żywa bym z tego lasu nie wyszła.

No to będzie teraz o kaczkach. Inicjatorem opowiadania zazwyczaj jest moja Mama i zazwyczaj zaczyna się to niewinnie. Ty to Dziecko zawsze lubiłaś wszelkie
zieleniny i zawsze lubiłaś dobrze zjeść -
mówi mama. Dziecko, czyli Ja, już wie co będzie dalej. Pamiętasz Dziecko jak wyjadałaś
KACZKOM jedzenie? - pyta z uśmiechem Mama - I to jest najgłupsze pytanie, bo jak
mogę pamiętać, skoro Dziecko miało niecałe dwa latka? Więc mówię, że Dziecko nie pamiętam i tu się zaczyna cała opowieść mojej Mamy, czasami nawet z wspomaganiem Babi Zdrajczyni, która niby ma lepszą pamięć do dat, jakby akurat data była tu najważniejsza.

Byliśmy kiedyś u ciotki na wsi - opowiada Mama - ciotka akurat miałam
młode kaczki. Sznupcia jak to każde dziecko bardzo
kaczym życiem zainteresowana i od rana z okrzykiem "ka ka ka" do
kaczek biegła ile sił w małych nóżkach. Któregoś wieczoru - kontynuuje opowieść Mama - wącham Sznupcie z każdej strony, bo mi dziwnie pachnie
kaczkami, najbardziej jak się odezwie. I tu rodzina zaczyna pomału rechotać, a najgłodniej zawsze rechocze Kuzyn Maniek. Zawsze! -No ale nie przerywam opowieści.Wykąpałam Sznupcie i przebrałam - opowiada dalej Mama - i jakoś zabiłam ten smród. Następnego dnia, wypuściłam Sznupcie na podwórko i co widzę? Dziecko moje biegnie do kaczego korytka, po drodze odgania wszystkie
kaczki i zabiera się za wyjadanie kaczego śniadania. Siłą od korytka odciągnęłam - zakończyła opowieść moja osobista rodzicielka.I tu cała rodzina zaśmiewa się do łez na całego. Na nic moje tłumaczenia, że przecież jedzenie było dla
młodych kaczek, świeżo posiekane ugotowane
ziemniaki,
buraki i pokrzywa, więc zdrowe na pewno i nie ma co tu robić blee i fuj!.Żeby szybko zmienić temat i ratować ostatki honoru - mówię - a pamiętacie jak Kuzyn Maniek chciał kupić
spirytus zamiast octu? I tu pierwszy przestaje rechotać Kuzyn Maniek, a reszta słucha z uwagą.....ale o tym opowiem wam innym razem, a opowiem na pewno:)

Nie mam zdjęcia z
kaczkami, nie mam tez zdjęcia korytka, ale mam kultowe zdjęcie na kucyku, gdzie dokładnie widać , jak pięknie wyrosłam na zdrowym organicznym jedzeniu. Biedny kucyk, pewnie do dzisiaj mnie pamięta.

Z okazji Dnia Dziecka wszystkimDzieciom, tym małym i duzymżyczymy wielu powodów do beztroskiegośmiechu!