Wykonanie
Czy Wam moi
drodzy też ta pogoda
daje tak w kość? Bo mnie to już za przeproszeniem „trafia”. Jakoś tak smutno i ponuro, do tego to zimno...a że niestety należę do osób z ogromnymi problemami z układem pokarmowym, tym mocniej
daje się to we znaki. Każdy kto również ma podobne problemy wie o czym mówię....Brak sił na cokolwiek połączony z
brakiem możliwości wyjścia po zakupy i pustym słoikiem po
maśle orzechowym spowodował, że pokusiłam się o zrobienie go własnoręcznie. Jedyny problem był w tym, że....tego dnia nie łączył mi internet. Nie było jak podejrzeć jak robią to inni więc kombinowałam ;)))
Na pierwszy rzut wzięłam 70g orzeszków i zblenderowałam je...Następnie dolałam półtorej małej łyżeczki
oleju (zwykły, bezwonny -rzepakowy), szczyptę
soli i płaściutką łyżeczkę
cukru pudru. Miksowałam dalej...Powstał bardziej sos aniżeli
masło orzechowe, więc tak dosypywałam, dosypywałam tych orzeszków bo ciągle było zbyt rzadkie. Koniec końców dałam ich 100g, więcej nie miałam, bo sypałabym jeszcze. Efekt końcowy jest zadowalający, choć nie dorównuje według mnie temu które kupuje. Firmy nie podaję, bo mógłby to ktoś odebrać jako reklamę, ale wszyscy je znacie zapewne ;)Mimo tego zniknęło w trakcie jednego rodzinnego śniadania. Dlatego nie ma zdjęcia w słoiku. Udało mi się złapać ostatnia łyżeczkę, która została zjedzona
solo, na „deser”.
Składniki podsumowując:100g
orzeszków ziemnych1,5 łyżeczki
oleju (ale to było zbyt dużo)szczypta
solimała łyżeczka
cukru pudruPotrzebny jest też blenderDziś już wiem, że moim błędem było danie zbyt dużej ilości
oleju na mała ilość orzeszków, oraz nie uprażenie ich przed całym zabiegiem. No ale cóż, uczymy się na błędach i oby wszystkie błędy były tak pyszne ;)))A jaki jest Wasz przepis na
masło orzechowe?