ßßß
Okazuje się, że da się to zrobić w domu :) ja w zasadzie pianek nie lubię, ale mój ojciec jest fanem, i chciałam mu zrobić niespodziankę. Jak się okazało - sama też skończyłam podjadając je, bo są przepyszne. Plus - same składniki są tanie. Minus - trzeba mieć termometr cukierniczy i golden syrup. O ile golden syrup można zrobić samemu (chociaż ja jestem leniem i kupiłam w Kuchniach Świata) to termometr cukierniczy już dość ciężko obejść.Składniki:2 białka o temperaturze pokojowej2 szklanki cukru2x 3/4 szklanki wody1 łyżka golden syrupu4 łyżki żelatynyKilka kropel aromatu waniliowego (lub innego, ale ten daje najbardziej zbliżony do prawdziwego smak)Opcjonalnie - barwnik. Ja użyłam odrobiny czerwonego barwnika w proszku.1/8 szklanki cukru-pudru1/8 szklanki skrobi ziemniaczanejKoszt wykonania: ok. 5złCzas wykonania: ok. 30 minut, nie licząc czasu tężeniaWykonanie:Do sporego garnuszka wrzucamy dwie szklanki cukru, łyżkę golden syrupu, 3/4 szklanki wody. Podgrzewamy, mieszając, aż zacznie wrzeć. Gdy zawrze kończymy mieszać, wtykamy termometr cukierniczy, i czekamy - syrop nie powinien przekroczyć temperatury 127 stopni. Trwa to dość długo, więc przechodzimy do kolejnych czynności.4 łyżki żelatyny zalewamy 3/4 szklanki wody. Odstawiamy na kilka minut aż napęcznieje. Po tym czasie ustawiamy ją na kuchence, na najniższą możliwą temperaturę, i podgrzewamy mieszając. Nie można dopuścić do zagotowania się. Gdy żelatyna zrobi nam się ślicznie płynna, dodajemy ewentualne aromaty i barwniki.Oryginalny przepis podaje, że białka zaczynamy ubijać gdy syrop osiągnie temperaturę 118 stopni. Ubijamy je do sztywności.Gdy nasz syrop ma w końcu 127 stopni bardzo, bardzo powolutku i ostrożnie wlewamy d niego żelatynę. Mikstura bąbelkuje, "pieni się" i generalnie jest dość wybuchowa, więc naprawdę robimy to powoli. Mieszamy, i wlewamy do białek - powolutku, i wciąż miksując. Ubijamy naszą masę przez kolejnych 5-10 minut, aż powolutku zacznie tężeć.Mieszamy cukier-puder ze skrobią, i wysypujemy nią dość obficie blaszkę wielkości 25x20cm. Wylewamy na to masę, wyrównujemy (chociaż sama się powinna ładnie rozlać), obsypujemy z góry resztką cukrowo-skrobiowej mieszaniny. Odstawiamy na noc do stężenia. Po tym czasie ciachamy blaszkę po bokach nożem, odwracamy ją do góry dnem, i liczymy na to, że masa nam ładnie wypadnie na obsypaną (ponownie) mieszaniną cukru i skrobii powierzchnię (stół). Mnie nie wypadła, więc podważyłam lekko brzeg masy i oddzieliłam ją od blaszki rękami. Następnie kroimy wilgotnym, ostrym nożem kwadraciki pożądanej wielkości.Pianki najlepiej przechowywać w zamkniętym pojemniku, bo są mocno higroskopijne. Ponoć zachowują świeżość ok. tygodnia.