Wykonanie
no i przywitał. Było tak pięknie, że aż prawie z wrażenia zemdlałam. Temperatura od 40 stopni w cieniu, no i żar z nieba niemiłosierny. A klimatyzacja to oczywiście tylko zbędny luksus...Jakimś cudem doczołgałam się na badania i dość szybko załatwiłam sprawę. Notabene pani wywołującą mnie dwa
razy pomyliła się w moim nazwisku co przy sześciu literach jest nie lada sztuką. Ponieważ, lato jest najlepszym czasem na remonty a ja nie jestem szczególnie ogarnięta w Warszawie, poszła sobie grzecznie do metra by wrócić do Złotych. Ale gdzie tam, metro nie jeździ w tą stronę. W końcu udało mi się dostać do złotych autobusem. Nic dla siebie nie znalazłam na tych fenomenalnych "podobno" przecenach. Jak już mi się coś spodobało to tylko rozmiar 34 albo 44...No cóż...Life is brutal. Moim głównym celem było udanie się do Bake Shop :D Mają tam cudne rzeczy. Niestety ceny troszkę mniej cudne, ale zrobiłam sobie przyjemność i kupiłam:
Papilotki z różowymi ptaszkami :D
Na jednej z napisem "...little bird in the tree...". Już nie
mogę się doczekać żeby je wypróbować :DWaham się
między muffinami z
rodzynkami a muffinami z
białą czekoladą i
gruszką ^^
I na koniec bardzo świąteczna foremka z czachą. Nie mogłam jej nie kupić :DSklep bardzo fajny chociaż malutki. Mają szeroki, nowoczesny i innowacyjny asortyment. Zarówno do pieczenia na słodko i na słono, do gotowania, smażenia. Znajdziemy tam też książki kucharskie i wyszukane produkty. Polecam, chętnie wykupiłabym cały sklep, ale funduszy brak :(Tu znajdziecie stronę sklepu i adres :)Teraz tylko leżeć na kanapie i odpoczywać, bo koturny nie są najlepszym pomysłem przy 40 stopniach...