ßßß
Sama restauracja położona jest nieopodal Galerii Wileńskiej, więc wzmocnieni smacznym papu można wybrać się na szalone zakupy 🙂 Dojazd komunikacją miejską jest łatwy, jednak my przyjechaliśmy autem i mieliśmy spory problem z zaparkowaniem, skończyło się na przydługim spacerku, co aktualnie w Warszawie nie jest najzdrowszą opcją ;).
W restauracji umówiliśmy się na spotkanie ze znajomymi, którzy akurat przyjechali do Warszawy w celach biznesowo-zwiedzających, więc tym bardziej mogli zobaczyć jak wygląda ta część miasta. Restauracja nie jest jakaś szczególnie przestronna, jednak bardzo fajnie urządzona. Kuchnia jest otwarta, w związku z czym można obserwować pracę kucharzy.
Po zajęciu miejsc przywitała nas absolutnie przesympatyczna kelnerka, która najpierw zaproponowała nam coś do picia, zebrała zamówienia i przyniosła czekadełko w postaci mięciutkich i jeszcze ciepłych bułeczek z pesto bazyliowym. Bardzo fajny początek.
Po niedługim czasie oczekiwania wjechały przystawki. Moi znajomi zamówili deskę dla dwojga (35 zł), która składała się z selekcji wędlin i serów włoskich wraz oliwkami i pieczywkiem. Bardzo fajna przystawka, też skubnęłam co nieco 🙂
Mój ukochany zamówił zupę krem z pomidorów (14 zł) i był z niej bardzo zadowolony.
Ja wpadłam na genialny pomysł, żeby zamówić sobie focaccię (11 zł), którą wyobrażałam sobie taką jak jadłam w innych miejscach, czyli puszystą z dużymi ziarenkami soli, dużą ilością rozmarynu i cebuli, a dostałam coś co wyglądało jak spód od pizzy. Moim zdaniem to powinno być podane jako dodatek chlebowy do czegoś innego, a nie jako przystawka sama w sobie (ukochany pożyczył ją sobie do zupy i był zachwycony ;)). Nie jestem ekspertem od kuchni włoskiej, może faktycznie gdzieś podaje się taką focaccię? Kelnerka przyniosła mi do niej oliwę z chilli (pyszną) jednak jakoś, jak dla mnie, to nie było to…
Z niecierpliwością czekaliśmy na dania główne. Wszyscy oprócz mnie zamówili makarony: Garganelli Formaggio – kurczak, szpinak, gorgonzola (25 zł), Garganelli Toscola – żeberka, śliwki wędzone, pomidory (29 zł) i Pappardelle Boscaiola – podgrzybki, boczek (26 zł). Porcje były słuszne i smaczne.

Klasycznie musiałam się wychylić i zamówiłam Calzone z wołowiną, cebulą i kwaśną śmietaną (25 zł) i cóż, mięso było mięciutkie i delikatne, ciasto akurat, tylko coś z doprawieniem było nie tak. Żałowałam, że nie wzięłam pasty bo wszyscy zajadali z wyraźnym zadowoleniem.
Nadszedł czas na desery. Zamówiłam moje ukochane Tiramisu (11 zł) i było przepyszne! Znajomi zamówili mus czekoladowy z ciepłymi wiśniami (12 zł), a ukochany sernik z białą czekoladą (15 zł) i wszystko było przepyszne. Z radością wrócę tam chociażby tylko na nie 🙂

Podsumowując, restauracja warta jest odwiedzenia. Wszyscy byli zadowoleni, tylko ja troszkę pomarudziłam, ale to u mnie normalne bo jakoś mam talent do wybierania dań innych niż wszyscy, więc czasami nie wychodzę na tym za dobrze ;). Jest tam fajny, luźny klimat, żadnego nadęcia. Fajne miejsce na posiedzenie i pogadanie ze znajomymi. Ogólnie polecam!
Share the post "BOSKA! Włoska – restauracja na Pradze"


