Wykonanie
Coraz częściej zastanawiam się co jem a przede wszystkim czym karmię swoje dzieci. Za radą nie tylko rozmaitych programów telewizyjnych ale przede wszystkim pod wpływem opowieści o tym, co to znajduje się w pasztetach dostępnych na półkach sklepowych (można się uczyć tablicy mendelejewa czytając ich skład) staram się przygotowywać jak najwięcej własnoręcznie.Zrobić pasztet to nie takie chop siup, więc zabieramy się za niego od święta ale można narobić trochę na zapas i zamrozić:)Od wczoraj pod kierownictwem mojej własnej mamy przeprowadzam akcję Pasztet pieczony! Jest to najlepsza rzecz jaka znajduje się u nas na świątecznym
stole. Próbowałam wcześniej uzyskać przepis ale mama Agatka większość rzeczy robi "na oko". Postanowiłam prześledzić jej
pasztetowe poczynania krok po kroku i dzielę się niniejszym tajną recepturą.Pasztet możecie zrobić drobiowy, wieprzowy lub mieszany. Każdy z nich będzie pyszny pod warunkiem, że będziecie się trzymać proporcji. Co potrzebujemy?Oto składniki na 3 duże foremki.1,5 kg
mięsa drobiowego (lub wieprzowego) - w przypadku drobiu mogą być np. 3 piersi, jedna noga i udo z
indyka0 , 5 kg podgardla (jego tłuszczyk sprawi, że pasztet nie będzie suchy)8 średniej wielkości
cebul400 g
wątróbki drobiowejśredniej wielkości
bagietka (mogą być
bułki lub weka)0,5 opakowania
liści laurowych0,5 opakowania
angielskiego ziela5
jajeksólpieprzpół łyżeczki
gałki muszkatołowejCałą operację możemy zacząć (tak też zrobiłam) dzień wcześniej ale nie jest to konieczne.
W każdym razie pierwszy krok to ugotowanie
mięsa (bez
wątróbki). W dużym garze umieszczamy
drób lub
wieprzowinę, zalewamy zimną
wodą i dodajemy
ziele angielskie i
liście laurowe. Lekko solimy (przyprawiać będziemy później) i gotujemy co najmniej godzinę. Skąd wiadomo, że
mięso jest gotowe? Musi być miękkie.Ważne jest też aby nie było za dużo
wody bo
wywar wykorzystamy później do namoczenia
pieczywa więc lepiej, żeby miał w sobie smak.Ugotowany
bulion wraz z
mięsem odstawiamy do ostygnięcia a w tym czasie kroimy
cebulę (może być grubo bo i tak ją zmielimy) i podsmażamy ją lekko rumieniąc.
Wątróbkę należy sparzyć (lub lekko podgotować) bez
soli.Teraz czas na przygotowanie maszynki do mielenia i zaczynamy część właściwą.
Zaczynamy od
mięsa,
potem dodajemy
cebulę,
wątróbkę a na koniec mielimy namoczoną w wywarze
bułkę razem z pozostałymi
przyprawami.Składniki należy teraz dobrze wymieszać najlepiej ręką.Dodajemy
jajka i przyprawiamy
solą,
pieprzem oraz
gałką muszkatołową. Ja nie żałuję
pieprzu ale na tym etapie kierujcie się swoim smakiem bo jak najbardziej już można próbować
mięsną masę.Jeśli wydaje Wam się zbyt rzadka możecie dodać
bułki tartej lub więcej zmielonego
pieczywa.Ostatnia faza to przeładowanie do foremek (jednorazowe nie wymagają dodatkowego papieru do
pieczenia ale do innych lepiej go zastosować).Choć w domu już teraz unosi się zapach gotowanego
liścia laurowego i
angielskiego ziela to dopiero teraz możecie spodziewać się istnego szaleństwa. Wkładamy nasze foremki do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy co najmniej 30 min a
potem zmniejszamy na 160 i trzymamy jeszcze godzinę. Jeśli po tym czasie nie będzie rumianej skórki, możecie podkręcić nieco moc i potrzymać pasztety 15-20 min dłużej.
Matko jakie to dobre...skąd wiem? Bo nie wytrzymaliśmy i dokonaliśmy grupowego degustowania. To co najczęściej się nasuwało na usta..."takiego w sklepie nie dostaniesz".