ßßß Cookit - przepis na No to klops

No to klops

nazwa

Wykonanie

Klops, czyli meatloaf, czyli jeszcze jeden wariant mielonego mięsa. W mielonym mięchu jest coś fantastycznego: jego warianty sięgają od wspomnień domowego obiadu z "mielonym", przez klasycznego, soczystego hamburgera, po szisz kebap pochłaniany w pachnącym korzeniami i węglem drzewnym zaułku Stambułu albo Jerozolimy. Najfajniejsze w przypadku mielonego polega na tym, że jeśli znasz jeden przepis, znasz je wszystkie. A każdy gwarantuje naprawdę porządny obiad.
Książka Jamiego Olivera "Każdy może gotować" przypomniała mi patent na mielone mięso, jakie przygotowuje moja mama. Godziwe, solidne i smakowite, męskie żarcie, które ma tę dodatkową zaletę, że bez najmniejszego problemu poleży w lodówce z tydzień.
Potrzebujesz:
500-700 g mielonego mięsa - cielęcego albo wieprzowo-wołowego. Możesz spróbować z samym wołowym, ale samo wołowe lepiej sprawdza się w przypadku hamburgerów. Nie bierz samego wieprzowego. Najlepiej, jeśli poprosisz sprzedawcę, żeby zmielił godziwy kawałek łopatki w twojej obecności, będziesz miał pewność, że nie kupujesz psa zmielonego razem z budą.
100-150 g bułki tartej
1 jajka (z zerem albo jedynką, ostatecznie dwójką na początku nadrukowanego na nim ciągu cyferek)
2 średnie cebule
pęczka pietruszki
2 solidne łyżki musztardy (jeśli chcesz wypasu, użyj musztardy Dijon, ale zwykła sarepska też daje radę)
łyżkę sosu Worcester (jeśli nie masz, spokojnie się obejdzie, ale jeśli masz, naprawdę warto dodać)
obowiązkowe przyprawy: sól, pieprz
wskazane przyprawy: kmin rzymski, kolendra, płatki chili, wędzona papryka (ten zestaw pochodzi ze wspomnianej książki Jamiego Olivera, sprawdza się świetnie).
Nastaw piekarnik na 200 stopni, niech się rozgrzewa.
A teraz będzie naprawdę prosto: wrzuć do sporej miski mięso, bułkę tartą, musztardę i sos worcester. Cebule zetrzyj na tarce, na tej jej francowatej ostrej części, na której zawsze poharatasz sobie palce. Ale warto się poświęcić. Spróbuj odcisnąć i wylać trochę soku, który oddzieli się przy tarciu. Dodaj do miski z mięsem. Teraz solidna porcja soli i pieprzu (postaraj się o młynek. Świeżo zmielony pieprz to zupełnie inna historia niż zwietrzały pył z torebki). I przynajmniej po łyżeczce chili, wędzonej papryki (jeśli nie masz, dodaj ze 2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku. Ale ta hiszpańska wędzona papryka doda niesamowitego aromatu dymu, budzącego skojarzenia z chorizo...), kminu rzymskiego (nigdy nie myl go z kminkiem bo popełnisz straszliwy błąd!) i nasion kolendry (kolendrę potraktuj moździerzem, a jeśli nie masz moździerza, wrzuć do woreczka foliowego i przywal porządnie młotkiem, tłuczkiem, wałkiem, butem czy co tam masz pod ręką). Weź pęczek pietruszki (jeśli jest bardzo duży - weź pół), odetnij grube łodygi (możesz je zamrozić, przydadzą się kiedyś do jakiegoś wywaru czy zupy), zwiń ciasno i jak najdrobniej poszatkuj nożem. Dorzuć do miski.
Zdejmij zegarek, obrączkę, pierścień Atlantów, bransoletkę silikonową (umyłeś ręce, prawda?) i porządnie wyrób masę dłonią. Tak jest, żadnego kombinowania ze sprzętem AGD, wyrabianie dłonią to dopiero prawdziwy, organoleptyczny kontakt z jedzeniem, prawie tak przyjemny jak jedzenie rękami :)
Gdy już otrzymasz ładnie wymieszaną masę, weź foremkę do pasztetu, czy, jak wolisz, keksówkę (na 0,5 kg mięsa wystarczy mała forma, taka na 25 cm długości). Wlej do niej łyżeczkę oliwy z oliwek i papierowym ręcznikiem rozetrzyj ją porządnie po ściankach. Wsyp teraz łyżkę - dwie bułki tartej i potrząsając keksówką rozprowadź bułkę tak, żeby oblepiła wszystkie ścianki. Resztę wysyp. Do tak przygotowanej formy włóż masę mięsną, rozprowadź ją równomiernie i ugnieć przyzwoicie.
Zrobiłeś już masę mięsną i odkryłeś, że nie masz foremki? To dobry moment, żeby Ci powiedzieć, że zawsze warto przeczytać i przemyśleć przepis do końca, zanim się weźmie za robotę :) Ale spokojnie, weź jakąkolwiek formę, natrzyj ją oliwą i obsyp bułką jak wyżej, i uformuj z masy mięsnej w miarę równomierną, podłużną bułę. Jeśli masz wrażenie, że masa jest zbyt luźna i się rozjeżdża, dodaj bułki tartej i wyrabiaj jeszcze przez chwilę.
Zdejmij zegarek, obrączkę, pierścień Atlantów, bransoletkę silikonową (umyłeś ręce, prawda?) i porządnie wyrób masę dłonią. Tak jest, żadnego kombinowania ze sprzętem AGD, wyrabianie dłonią to dopiero prawdziwy, organoleptyczny kontakt z jedzeniem, prawie tak przyjemny jak jedzenie rękami
Włóż formę do rozgrzanego piekarnika. Sprawdź, jak się prezentuje po pół godziny. Wierzch powinien wyglądać na ładnie przypieczony i chrupiący. Najprawdopodobniej powinien posiedzieć w piekarniku jeszcze chwilę, łącznie 40-45 minut (zwłaszcza, jeśli użyłeś 70 dag mięsa, a nie 50 dag).
Wyjmij formę z piekarnika i szybkim ruchem odwróć na drewnianą deskę kuchenną (możesz położyć deskę na formie i odwrócić całość). Daj klopsowi przestygnąć (jeśli zabierzesz się za krojenie na gorąco, rozwali się koncertowo).
Wyżera: na ciepło (świetnie się odgrzewa w piecyku, na patelni, a nawet w mikrofali), na zimno (lepsze niż najlepsza wędlina na chleb), genialnie się sprawuje w sosie pomidorowym . Idealna rzecz do przygotowania w niedzielę wieczorem jako żarcie na połowę tygodnia, zwłaszcza że codziennie można go jeść w innym wariancie.
A tu też Meatlof, choć dużo mniej smakowity :)
Źródło:http://facetznozem.blogspot.com/2012/02/no-to-klops.html