Wykonanie
Grzybiarz wybierający się do lasu musi
mieć ze sobą jakieś naczynie, pojemnik, coś do czego będzie zbierał znalezione
grzyby. Ja zbieram je do wiklinowego kosza ew. ażurowej łubianki. Mam w domu kilka różnych koszy, bo według mnie najlepiej nadają się do tego celu. Idąc w teren w kieszeni mam też awaryjnie lnianą, przewiewną torebkę "anużkę" bo a nuż znajdę coś więcej ?
Chodząc po lesie widzę bardzo różne pojemniki noszone przez grzybiarzy. Z przerażeniem obserwuję, że królują, niestety, plastikowe
torebki i wiadra różnej
maści, nawet takie po farbach. A
grzyby bardzo nie lubią plastikowych opakowań i pojemników bo nie mogą w nich oddychać. Duszą się w zamknięciu i zaparzają, szczególnie przy wysokiej temperaturze w letni,
słoneczny dzień . Takimi zaparzonymi, zaduszonymi
grzybami bardzo łatwo się zatruć bo szybko się rozkładają. Dlatego najlepiej zbierać je do wiklinowych koszy, które poprzez sploty swobodnie przepuszczają powietrze. Kiedy będzie padać deszczowa
woda zmoczy
grzyby, ale wycieknie z kosza a w wiadrze zbierałaby się niepotrzebnie. Poza tym chodząc po lesie i nosząc w nich zebrane już
grzyby przyczyniamy się do rozsiewania zarodników co jest z korzyścią dla lasu.
Grzyby zbieramy i wkładamy do kosza po wstępnym oczyszczeniu z resztek ściółki. Sprawdzamy też czy nie mają lokatorów bo po co nosić do domu robaki ? Układamy je delikatnie żeby ich nie uszkodzić. Idealnie byłoby zbierać do jednego kosza tylko jeden gatunek, ale zdaję sobie sprawę, że bardzo często to mało realne. Nie powinno się jednak wkładać do jednego kosza rydzów i innych
grzybów bo mleczko z tych pierwszych może zabarwić nam resztę. Mokre, pokryte śluzem
maślak i też lepiej oddzielać. Ja staram się także nie kłaść na dno
grzybów kruchych takich jak np. muchomory rdzawobrązowe czy kanie bo po powrocie i tak nie nadawałyby się do niczego. Jeśli zbieram je razem z innymi to staram się jakoś oddzielać w koszu. A często chodzę po prostu z dwoma koszykami, większym oraz mniejszym, i wtedy te delikatniejsze
mogę nosić osobno.Kosze są bardzo różne. Mogą być splecione luźniej, ciaśniej, być mniejsze lub większe. Na szczęście takie wiklinowe kosze nie są bardzo drogie a co istotne jeśli się o nie dba to służą całymi latami. Ważne żeby nie były malowane farbami - takie nadają si tylko do ozdoby.
Kiedy będziecie kupować kosz na
grzyby zastanówcie się nad kilkoma rzeczami. Powinien być solidnie wykonany - rączka musi być dobrze przymocowana. Nie powinny też wystawać po bokach ani w środku końcówki gałązek bo w trakcie grzybobrania uszkodzą nam zbiory a i my możemy niechcący się skaleczyć. Pusty kosz jest lekki, ale wypełniony czubato leśnymi skarbami czasami waży nawet kilka/kilkanaście kilogramów więc dźwiganie go jest nie lada wysiłkiem. Dacie radę przynieść pełen wielki kosz do domu ? Może lepiej jednak nosić nieduży? Wiem co mówię, bo wiele
razy naprawdę ciężko było mi wracać z lasu. Dlatego jeśli jedziecie na
grzyby samochodem warto
mieć w bagażniku więcej mniejszych koszy żeby co jakiś pełen zamienić na pusty. Można wziąć też ażurowe pojemniki i stopniowo przekładać do nich swoje zbiory żeby cały czas ich nie dźwigać. A jeśli chodzicie do lasu pieszo to lepiej chodzić na krótsze wyprawy a częściej.
Większość koszy jest otwarta, ale można spotkać też takie z klapkami zakrywającymi je od góry. Są bardzo praktyczne w lesie np. podczas buszowania po młodnikach w poszukiwaniu
maślaków - nie sypią nam się do kosza żadne igły czy jakieś liście.Przy używaniu dużych koszy warto zastanowić się nad obwiązaniem rączki jakąś miękką szmatką a nawet obszyciem jej kawałkiem materiału z gąbką w środku - nie odgnieciemy sobie dłoni czy przedramienia, na którym często nosi się kosz.Po każdym grzybobraniu trzeba kosz dobrze oczyścić z resztek ściółki. Jeśli jest mocno zabrudzony można go przetrzeć wilgotną ściereczką albo umyć
wodą z szarym mydłem, dobrze wypłukać i dokładnie wysuszyć żeby nie zapleśniał.