Wykonanie
Restaurację Britannica Steakhouse znajdującą się w Hotelu Kuracyjnym w Gdyni przedstawiłam Wam po raz pierwszy przy okazji cyklu
Gdynia zdaniem blogerów . Po raz kolejny miałam przyjemność gościć w restauracji i poznać kolejne dania z głównej karty menu, ale także zupełnie nowe pozycje z wkładki Luizjana . Mniej więcej, co miesiąc wkładka "Rajd przez USA" będzie się zmieniać, a Szef kuchni Krzysztof Stempowski będzie serwował dania z różnych regionów. Jeszcze przez jakiś czas będzie dostępna kartka Luizjana.Britannica SteakhouseAl. Zwycięstwa 255
Gdynia(Hotel Kuracyjny)
Kuchnia kreolska Luizjany bogata jest w tradycje kulinarne z Nowego Orleanu, widać w niej wyraźne wpływy kuchni hiszpańskiej. W kuchni kreolskiej podstawą jest
ryż, wykorzystywanie ryb i
owoców morza. W Luizjanie serwowana jest też kuchnia cajun bogata w
ryż,
mięsa i
owoce morza.Pierwszym daniem, które spróbowaliśmy była kanapka z pastrami za 24 zł. Pastrami wołowe to marynowane
mięso z mostka, w tym przypadku marynowana aż 2 tygodnie, następnie pieczona z dodatkiem odpowiednich przypraw. Pastrami zostało podane w
bagietce, która wypiekana jest na miejscu.
Mięsa było naprawdę sporo (nie były to cienkie kawałki
wołowiny tylko grubszy kawałek), w środku kanapki znalazły się także warzywa i sos, a całość podano jeszcze z frytkami i lekko pikantnym sosem. Szczerze mówiąc myśleliśmy, że będzie to porcja na przystawkę, a okazje się, że to świetny pomysł na obiad.
Obowiązkową propozycją, która jest klasykiem kuchni Luizjany to jambalaya, której podstawą są podsmażane na
smalcu warzywa pokrojone w kostkę (
cebula,
papryka i
seler naciowy). Następnie dodaje się składniki takie, jak
mięso i
ryby:
kurczak, skorupiaki,
szyjki rakowe,
małże. Całość powinno doprawić się
tabasaco, ale w restauracji jest podawane oddzielnie do samodzielnego dozowania. Jambalaya to koszt 42 zł. Danie bardzo przypadło mi do gustu.
Daniem z aromatami "cajun" (typowy smak Luizjany), w skład którego wchodzą głównie ogony
raków w gęstym sosie z warzywami i
ryżem jest crawfish etouffee (45zł). To danie różni się tym od poprzedniego, że tutaj wyznacznikiem jest gęsty sos i wyłącznie
rybne składniki. Podanie
ryżu w słoiczku bardzo nam się spodobało. Osobiście wolę bardziej poprzednią propozycję, bo lubię dania lekkie. W oby dwóch propozycjach estetyka podania jest naprawdę wysoka.
Podczas naszej pierwszej wizyty w tej restauracji kosztowaliśmy sałatki z
rostbefem,
steka i
solę, a tym razem postanowiliśmy przetestować zupy i jedną pozycje
mięsną.Mój wybór padł na asiette
czosnkowe za 13 zł z
chipsem z
czosnku i
kiełkami czosnku. Do dzisiaj razem ze znajomymi wspominamy krem z
czosnku z Zakopanego i wreszcie w Trójmieście znalazłam miejsce, gdzie podają jeszcze lepszą zupę
czosnkową. Jeżeli jesteście fanami
czosnku to koniecznie spróbujcie. Zmysł wzroku szaleje od pięknej estetyki (jadalne kwiaty uwielbiam), zapachy są cudowne, a
kubki smakowe wariują :).
Paweł zdecydował się na krupnik
grzybowy z
oliwą truflową (13zł). Zupa była bardzo esencjonalna, miała naprawdę wyraźny
grzybowy aromat, w środku pływało kilka
grzybów, odrobina gęstej
śmietany, a
kasza okazała się świetnym dodatkiem.
Z pozycji
mięsnych wybraliśmy danie, które nie jest łatwo dostępne w restauracjach, czyli poliki wołowe podane na puree z pieczoną
dynią (50 zł) w niesamowicie pysznym sosie, odpowiednio zredukowanym, gęstym i intensywnym.
Mięso bez obróbki jest bardzo twarde, ale długo pieczone staje się niezwykle kruche i miękkie, przygotowane w tej restauracji rozpadało się na małe kawałeczki, które rozpływały się w ustach.
Na deser przyznaję, nie starczyło nam miejsca. W
między czasie piliśmy dobrane
czerwone wina - po raz kolejny obsługa kelnerska spisała się na medal. Polecamy też domowy kompot
owocowy.
Szef kuchni i Jego załoga dbają o jakość serwowanych dań, szukają urozmaiceń dla stałych gości, stąd zmieniane wkładki z menu regionalnym USA. Od poprzedniej naszej wizyty poprawiła się estetyka podania dań. Obsługa jest oczywiście dalej na wysokim poziomie.