Wykonanie
Są takie dni, że mój zaopatrzeniowiec (czyli Mama :P) jedzie do sklepu, w którym nie ma ani jednego bochenka
chleba, który nie zawiera pszenicy. W takich sytuacjach mam do wyboru: dojadanie resztek (ale nie zawsze są), zadowolenie się
waflami ryżowymi/orkiszowymi/pieczywem chrupkim żytnim, lubsamodzielne upieczenie jakiegoś
chleba.Oczywiście, jeśli dzień jest "luźny" i mam sporo wolnego czasu, to wybieram opcję z domowym
pieczywem, bo jest najlepsze, a poza tym ja po prostu uwielbiam piec. Zwłaszcza drożdżowce.
Serio - mogłabym tak spędzać każdą wolną chwilę, a jeszcze lepiej gdyby ktoś po mnie w międzyczasie sprzątał ;) Żyć, nie umierać!Jako, że bułeczki były już wielokrotnie, szukałam przepisu na coś nowego, coś świeżego, po prostu coś smacznego. Przepis na to cudo odnalazłam na Kwestii Smaku, która jest nieustannym źródłem kulinarnych inspiracji. Oczywiście zmodyfikowałam recepturę, ale wyszedł super. Z trudem się pohamowałam i całego nie pochłonęłam na raz (zwłaszcza, że to była
pora kolacji).Chlebek z
suszonymi pomidoramiSkładniki:około 400g
mąki (200g orkiszowej białej i 200 orkiszowej razowej)15g świeżych
drożdżyłyżeczka
soliłyżeczka
cukruokoło szklanki ciepłej
wody40 g
Parmezanu, lub innego
sera tego typu (
Grana Padano czy coś)50 g
suszonych pomidorów + łyżka
oliwy ze słoiczka i kilka
pomidorów do dekoracji2 łyżki świeżej
bazyliiZ łyżki
mąki,
cukru,
drożdży i połowy
wody, robimy zaczyn i odstawiamy na 15 minut do spienienia.Gdy zaczyn pracuje ścieramy na tarce o małych oczkach
parmezan, kroimy w kostkę
suszone pomidory odsączone z zalewy i siekamy
bazylię.Następnie łączymy wszystkie składniki - zaczyn, resztę
mąki,
sól,
ser,
pomidory i
bazylię, a także resztę
wody i zagniatamy elastyczne ciasto.Odstawiamy na godzinę do podwojenia objętości.Po tym czasie przekładamy
chleb do formy, którą wcześniej wykładamy papierem. Wierzch
chleba smarujemy łyżką
oliwy (tej ze słoiczka
pomidorów) i układamy robimy dołki, do których wciskamy pozostałe
suszone pomidory - uwaga: lepiej nie w całości jak ja, bo nie trzymają się za dobrze i mogą się przypalić - najlepiej je pokroić w grubą kostkę i w takiej formie ozdobić nimi wierzch.
Chleb wkładamy do zimnego pieca, który nagrzewamy do 220 stopni (ten trik sprawia, że nie musimy drugi raz zostawiać
chleba do wyrośnięcia - rośnie, gdy piec się nagrzewa z nim w środku). Pieczemy około 40 minut - do zrumienienia.
Chleb, gdy go popukamy, ma wydać głuchy dźwięk.Jemy, najlepiej świeżutki.Smacznego!