ßßß Cookit - przepis na Cebularze

Cebularze

nazwa

Wykonanie

O tych pysznych bułeczkach myślałam już od jakiegoś czasu, ale nie miałam własnego, sprawdzonego przepisu. Przyznam też szczerze, że sama nie miałam głowy do wymyślania czegokolwiek, postanowiłam więc poszukać przepisu w internecie. Zdecydowanie bardziej ufam przepisom z blogów, niż z książek kucharskich. Wiem, że są one zawsze sprawdzone, a zdjęcia autentyczne i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Natomiast jeśli chodzi o książki kucharskie, nie zawsze wszystko udawało się tak, jak tego oczekiwałam. Jestem początkującą bloggerką, ale gotuję nie od dziś (ani wczoraj ;)), więc przejrzałam kilka przepisów i wybrałam ten, który wydał mi się najsensowniejszy. Znajdziecie go tutaj . Nie modyfikowałam go wcale, zwiększyłam jedynie ilość składników, ponieważ potrzebowałam trochę więcej cebularzy, niż przewiduje autorka oryginału. Na temat samych bułeczek powiem tyle, że są naprawdę łatwe do zrobienia i pasują mi w 100%. Są puszyste, delikatnie maślane i idealnie wyrośnięte. Mam nadzieję, że tyle wystarczy, by zachęcić Was do upieczenia tych cebulowych pyszności, bo naprawdę warto :)
Cebularze
przepis na 10 bułeczek
Będziemy potrzebować:
400 g mąki pszennej
40 g świeżych drożdży
3 łyżeczki cukru
3/4 szklanki mleka
2 jajka
1 łyżeczka soli
5 łyżek masła
3 spore cebule (lub 4 małe)
kilka pieczarek (ja miałam 10 szt.)
przyprawy: sól, pieprz, 1,5 łyżeczki suszonego majeranku
żółty ser (ok. 150 g)
olej do smażenia
Drożdże umieszczamy w miseczce (nie bardzo małej, bo mój zaczyn prawie wykipiał), dodajemy cukier, 3 łyżki mąki i 4 łyżki ciepłego mleka. Odstawiamy w ciepłe miejsce. Mąkę przesiewamy do dużej miski, dodajemy sól, rozczyn, masło rozpuszczone w reszcie mleka i roztrzepane widelcem jajka. Zagniatamy do momentu uzyskania jednolitej i gładkiej masy. Ciasto łatwo się wyrabia. Jest niezwykle delikatne i elastyczne, przez co nie ma z nim najmniejszych problemów. Bardzo szybko zaczyna odchodzić od ręki, ale można pougniatać je chwilę dłużej (ja tak zrobiłam). Następnie odkładami je z powrotem do miski, przykrywamy do wyrośnięcia i odstawiamy do wyrośnięcia (również najlepiej w ciepłe miejsce).
Kiedy ciasto rośnie przygotowujemy cebulkę. Kroimy ją w kostkę nieprzesadzając z dokładnością, bo po co? Pieczarki kroimy z półplasterki (można drobniej, ja po prostu lubię, gdy widać ich pierwotny kształt). W garnku z grubym dnem rozgrzewamy ok. 2 łyżek oleju i wrzucamy cebulkę. Gdy będzie już szklista i nieco zmięknie, dodajemy pieczarki i smażymy do momentu, aż wszystko będzie miękkie. Doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem. Odstawiamy do ostygnięcia. Żółty ser ścieramy na tarce (ja zrobiłam to na grubych oczkach).
Do cebulki można dodać przeróżne dodatki. Pokrojoną w kostkę szynkę, oliwki, suszone pomidory, paprykę i wiele, wiele innych. Tutaj wszystko jest dozwolone wedle smaku i gustu. Ja na pewno powtórzę jeszcze nie raz ten przepis, ale z nieco zmodyfikowanym farszem.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na 10 w miarę równych części, a każdą z nich wałkujemy lub rozpłaszczamy w okrąg. Środek możemy delikatnie ucisnąć, ale niekoniecznie. W tym miejscu układamy po trochu żółtego sera i jakieś 3 kopiaste łyżeczki nadzienia. Tak przygotowane bułeczki odstawiamy jeszcze na 10-15 min. do podrośnięcia, a następnie pieczemy w 200 stopniach Celsjusza przez ok. 20-25 min.
Smacznego!
PS. Cebularze zniknęły błyskawicznie. Nie ma już ani okruszka. Świeże i jeszcze cieplutkie są oczywiście najlepsze, ale i na zimno bardzo nam smakowały. Mój P. zajadał się nimi z dodatkiem ziołowo-czosnkowego keczupu. Pycha :)
Źródło:http://ratunkuobiad.blogspot.com/2013/02/cebularze.html