Wykonanie
Ciasteczkowych eksperymentów ciąg dalszy. Tym razem
ciastka na zdrowie, czy raczej na nerwowość według receptury świętej Hildegardy z Bingen. Przepis tak mnie zaintrygował, że wypróbowałam go od razu i piekłam
ciastka już trzykrotnie. Nie żebym była szczególnie nerwowa :)) Po prostu są smaczne, w taki oryginalny, muszkatołowy sposób… Pomysł na te
ciastka znalazłam w „Wielkiej księdze Hildegardy z Bingen” i, jak to ja, trochę go zmodyfikowałam. Przede wszystkim dałam więcej
masła, bo przy 500 g
mąki i 100 g
masła za nic nie dało się wyrobić ciasta! Zwiększyłam też ilość
goździków, które uwielbiam, a zamiast
miodu do osłodzenia użyłam
stewii. Gotowe! I nerwy na
wodzy :)Unusual cookies for nervousness, containing spelt
flour, nutmeg, cinnamon, cloves and turmeric. Not only for nervous people!Uwaga! Poniższy przepis powstał, kiedy jeszcze nie stosowałam diety bezglutenowej.
Mąkę orkiszową można tu ewentualnie zamienić na pszenną bezglutenową albo użyć gotowego
miksu mąk bg o naturalnym składzie.Składniki (na kopiastą miseczkę
ciasteczek)D 250 g
mąki orkiszowej (użyłam
mąki 2000)O duża szczypta
kurkumyZ 100 g miękkiego
masła1
jajko20 kropel
stewii fluid (lub do smaku)M 1/2
gałki muszkatołowej, świeżo startej*1 łyżeczka
cynamonu1/2 łyżeczki mielonych
goździków (czasem
daję więcej)W szczypta
soliMasło rozetrzeć w misce ze
stewią i
jajkiem, dodać gałkę,
cynamon,
goździki oraz szczyptę
soli, a następnie
mąkę orkiszową i na końcu
kurkumę. Wszystko dokładnie wyrobić rękoma. Jeśli ciasto nie będzie się chciało zagnieść, można dodać jeszcze trochę miękkiego
masła albo dolać odrobinę
mleka, jednak ciasto powinno być dość twarde i zwarte.Formować małe
ciasteczka – można rozwałkować ciasto i wycinać kształty albo odrywać kawałki ciasta, formować z nich kulki i rozpłaszczać w dłoniach, tworząc małe placuszki. Ja wybrałam drugą opcję, dlatego brzegi
ciastek są nierówne (jakby robione przez nerwusa :).Układać na blasze blisko siebie (nie rosną) i piec w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 10-15 minut. W
ciasteczka wyczuwa się głównie nutę
gałki muszkatołowej, ale tak właśnie ma być. Nie należy ich jeść zbyt dużo na raz, nawet w sytuacjach mocno stresujących :)* Zawsze używajcie świeżej
gałki muszkatołowej, wystarczy zetrzeć ją na tarce o najmniejszych oczkach. Starta gałka kupowana w sklepie, a zwłaszcza przechowywana przez dłuższy czas, prawie w ogóle nie ma aromatu gałki, nie mówiąc już o jej magicznych właściwościach :)Przepis (tutaj z moimi drobnymi modyfikacjami) pochodzi z książki Heidelore Kluge „Wielka księga Hildegardy z Bingen”, wydanej przez wydawnictwo Jedność. Moją recenzję książki znajdziecie w Kulinarnej czytelni .