Wykonanie
Początkowo miało być zwyczajnie -
brzoskwinie plus
cukier. Na szczęście w
porę przypomniało mi się, że w szafce jest niedawno zrobiony
miętowy cukier. Uwierzcie na słowo - połączenie
brzoskwiń z
miętą to prawdziwy strzał w dychę. Konsystencja i smak są podobne do słynnych z puszki, jedynie smak jest delikatnie
miętowy, no i
owoce w mniejszych kawałkach. Nie podaję źródła, ani inspiracji - pomysł był mój.
Składniki:-
brzoskwinie (im bardziej dojrzałe, tym lepiej) - ilość dowolna,-
cukier zwykły +
miętowy - proporcje do smaku.
Brzoskwinie myjemy, pozbawiamy pestek, obieramy delikatnie ze skórki. Jeśli będą dojrzałe, zrobimy to bardzo szybko. Umieszczamy w garnku, zasypujemy
cukrem zwykłym (jego ilość jest zależna od ilości
brzoskwiń; początkowo można wsypać małą garść,
potem dosładzać
cukrem miętowym), włączamy gaz. Gotujemy na małym ogniu, pod przykryciem do momentu puszczenia soku i rozpadu
owoców (ok. 15-20 min.). Po tym czasie dodajemy
cukier miętowy (do smaku;
brzoskwinie powinny być słodkie, nawet bardzo). Gotujemy jeszcze chwilę. Gotową
konfiturę umieszczamy w przygotowanych słoikach, mocno zakręcamy i ustawiamy do góry dnem. Oczywiście można pasteryzować - ja ten krok pominęłam. Smacznego!