Wykonanie
Uwielbiam
rabarbar. Co tam - ja
rabarbar kocham !Jak to jest, że najbardziej chcemy tego, czego
mieć nie możemy...?
Rabarbar jest typowym warzywem (tak, tak, to nie
owoc!) sezonowym, którym możemy cieszyć się na przełomie maja i czerwca. Później znika na długie miesiące ze sklepowych półek, o mrożonym można tylko pomarzyć, no chyba, że samemu
zrobi się zapasy. Ja bym robiła, jakby w mojej zamrażarce mieściło się coś poza pudełkiem
lodów i puree z dyni. W każdym razie - trzeba się cieszyć,
póki jest. W związku z tym niemal na stałe łodygi goszczą w mojej lodówce, a ja się tylko zastanawiam, co nowego stworzyć. Mam mnóstwo różnych pomysłów, jednak wiem, że ze wszystkim nie zdążę. Poza tym niedługo będzie wysyp
truskawek, są
jagody,
maliny,
morele, i o nich też trzeba przecież myśleć.
Póki co jednak przygotowałam rzecz, na którą miałam ochotę od dawna -
rabarbarowy curd. Uwielbiam ten angielski krem, przygotowywałam go już w kilku różnych wersjach, i byłam pewna, że w połączeniu z moim ulubionym warzywem stworzy duet idealny. Cóż... Okazało się, że sprawa nie jest tak prosta, jak myślałam.Pierwsze podejście skończyło się totalnym fiaskiem. Miałam glutki budyniu pływającego w
maśle, a kiedy wszystko zmiksowałam blenderem, było kwaśne i tak tłuste, że jeść się nie dało. Prawie płakałam wyrzucając wszystko do kosza, no bo przecież marnowanie
rabarbaru to zbrodnia! No ale nic to.
Mówi się trudno, i żyje się dalej, czy jakoś tak.Kupiłam następny pęczek, i zrobiłam podejście numer dwa. Mądra po porażce, sięgnęłam po sprawdzony przepis z Moich wypieków .
Cytrynowy robię w ten sposób, i jest pyszny, więc pomyślałam, że z
rabarbarem też się uda. Uff... Tym razem wszystko poszło gładko. Jedyny problem stanowił kolor - nie udało mi się kupić
rabarbaru malinowego, więc wyszła mi taka masa w
sumie bez koloru. Dodałam więc odrobinę (!) czerwonego barwnika w paście. Pierwszy raz go używałam, i pomijając fakt, że prawie dostałam zawału, że ucięłam sobie palec, bo kolor barwnik ma iście krwisty, to i tak dałam go za dużo -
curd jest odrobinę zbyt różowy... Ale nic nie szkodzi, bo smakuje obłędnie - idealnie słodko-kwaśny, cudownie
rabarbarowy... Poezja! Spróbujcie koniecznie.Rhubarb
curdSkładniki:(na ok. 500 g
curdu)350 g
rabarbaru2
jajka2
żółtka150 g
cukru1 kopiasta łyżka
mąki ziemniaczanej1 łyżeczka
olejukilka kropli
czerwonego barwnika spożywczegoRabarbar umyć, odciąć końcówki i pokroić na dość spore kawałki. Zmiksować blenderem na jak najdrobniejsze kawałeczki. Przetrzeć przez sitko.Przelać sok do garnka, dodać
cukier,
jajka,
żółtka i
mąkę. Podgrzewać na średnim ogniu, cały czas mieszając, aż masa zgęstnieje i nabierze konsystencji budyniu. Wlać
olej, wymieszać, gotować jeszcze minutę. Zdjąć z ognia, dodać barwnik i wymieszać.Ostudzić.Przechowywać w zamkniętym słoiczku w lodówce do tygodnia.Smacznego!W Danii w końcu mamy słońce - dzisiaj tak grzało, że w samochodzie klęłam pod nosem, że nie włożyłam krótkich spodni albo spódnicy. Wszystko się do mnie kleiło. I choć nieco nerwowa, cieszyłam się tym stanem ogromnie - czyżby lato...? Zapytam nieśmiało...