Wykonanie
Ja wiem, że pogoda nie zachęca do jedzenia
lodów. Wręcz przeciwnie - u nas jest duże zapotrzebowanie na litry gorącej
herbaty, a przez głowę przemknęła mi myśl, żeby upiec pachnącą
cynamonem szarlotkę... Zimny, wietrzny, deszczowy - taki właśnie jest duński maj. Nie ma co marzyć o spacerze w lesie, bo nawet, gdy troszkę się wypogadza,
droga to i tak jedno wielkie błocko. Zaczynam się bać, że czerwcowe
truskawki będą w cenach co najmniej zawrotnych, a ja mam przecież tyle
planów z nimi związanych.Nic to . Pogody przecież nie zmienię, zacznę więc cieszyć się długimi popołudniami pod kocem, bo przynajmniej
mogę czytać bez wyrzutów sumienia, że powinnam czas spędzać na świeżym powietrzu (niech żyje optymizm! Tudzież każda wymówka na zatopienie się w lekturze jest dobra ...).Niemniej, chciałabym Wam zaproponować
lody. Obłędne! U nas zrobiły furorę - podałam je na urodzinach C., i to właśnie tych najwięcej zjedzono (a było pięć smaków do wyboru). Kilkukrotnie
jadłam takie w lodziarniach, w końcu postanowiłam przygotować je w domu. Przepis od Doroty, nic w nim nie zmieniałam, bo jest idealny. Głęboki, lekko dymny smak karmelu podbity
solą morską - ideał. Dla obawiających się tego połączenia -
lody nie są słone,
sól kontrastuje tylko, a jednocześnie uwypukla słodki smak. Dzięki niej
lody zdobywają
serca wszystkich - tradycjonalistów i tych żądnych nowych wrażeń. Nikt się im nie oprze, a wielu poprosi o dokładkę. Jeśli zaserwujecie je na deser nawet po sutym obiedzie, gwarantuję, że nikt nie zostawi resztek na talerzu. Czysta rozkosz!Nie wierzycie...?Sprawdźcie koniecznie.
Lody karmelowe z
solą morskąSkładniki:(na 1 l
lodów)200 g
cukru500 ml
mleka1/2 łyżeczki
soli morskiej250 ml
śmietany kremówki (38%)5
żółtekCukier wsypać do garnka o grubym dnie i podgrzewać, aż nabierze ciemnozłotej barwy (kolor powinien być głęboki, ale należy uważać, żeby karmel się nie przypalił), mieszając od czasu do czasu. Wlać
mleko, podgrzewać, aż karmel się rozpuści.
Żółtka ubić na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać karmelowe
mleko, cały czas mieszając. Przelać masę z powrotem do garnuszka, podgrzewać, cały czas mieszając, aż nieco sgętsnieje (nie gotować!). Posolić, ostudzić.Ostudzononą masę karmelową wymieszać z kremówką, schłodzić.Przelać do maszyny do
lodów, a gdy ta skończy pracę, do pojemnika na
lody. Zamrozić.Smacznego!Ogólnie rzecz biorąc, mimo niesprzyjającej aury, nie
mogę się powstrzymać przed kręceniem coraz to nowych
lodów. Jest tyle możliwości, które kuszą mnie ogromnie. Najchętniej robiłabym co dzień inne, ale moja talia... No cóż, nie miałabym z nią więcej problemów, bo zaginęłaby bez wieści...