Wykonanie
W sobotę bratanek C. miał urodziny. Szóste. W związku z tym doskonałym pomysłem wydawała się wycieczka do jednego z licznych i bardzo popularnych w Danii parku rozrywki. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie deszcz... Gdy w końcu po niemal dziesięciu godzinach udało mi się w domu dosuszyć, okazało się to niezwykle satysfakcjonującym uczuciem. Nieco dziwnym może wydawać się, że pierwsze kroki po powrocie skierowałam pod prysznic, ale dla odmiany zalewająca mnie ciepła
woda okazała się niesamowicie przyjemna. A później już tylko ciepła piżamka (ta standardowo zarezerwowana do użytku od października), kołderka i nowy odcinek serialu. Ktoś zna receptę na bardziej udany wieczór po całym dniu moknięcia? Ręce w górę!Zanim jednak skierowałam swe umęczone ciało ku kanapie, cały dzień szalałam niczym wyżej wspomniany sześciolatek, a może nawet bardziej...? Bo gdy dzieci stwierdziły, że na
wodny park jest za zimno i zdecydowanie za mokro, trójka nieustraszonych dorosłych ze mną w składzie ruszyła na podbój zjeżdżalni. Ooo, a było co podbijać, uwierzcie mi! Przy niejednej wydawałam z siebie radosno-przerażone
piski, z jednej strony ciesząc się szaloną zabawą, a w duchu modląc się o przetrwanie w jednym kawałku (co się, na szczęście, udało).I choć było mokro i momentami szczękałam zębami, zabawa była przednia. Nie żałuję ani minuty, a i Wam serdecznie polecam takie miejsca. Bo można w sobie na nowo odkryć być może głęboko uśpione dziecko; bo można po prostu poszaleć nie zwracając uwagi na to czy wypada, czy może jednak nie.Oczywiście, dzień pełen takich atrakcji nie mógł się obyć bez drożdżówek. Chcę więc Wam ogromnie polecić bułeczki, które zrobią wrażenie na wszystkich: słodkie, nieco lepkie od lukru, z intensywnym smakiem
truskawek otulonych mięciutkim
ciastem drożdżowym i ulotnym aromatem kwiatów czarnego bzu.Gdy tylko zobaczyłam je na blogu Every
cake you bake, wiedziałam, że takie upiekę. Czułam mocny, wewnętrzny przymus; ba, spędziłam kilka wieczorów na wyobrażaniu sobie tego smaku. I z radością oznajmiam: rzeczywistość mnie nie rozczarowało.
Ciasto drożdżowe na takiej ilości
żółtek jest cudownie delikatne i mięciutkie,
truskawki są równo rozłożone, więc można cieszyć się ich smakiem w każdym kęsie. I jak zwykle okazało się, że przygotowałam za mało...
Składniki:(na 10 sztuk)500 g
mąki pszennej30 g świeżych
drożdży50 g
cukru2 łyżki
cukru waniliowego150 ml letniego
mleka100 g
masła1
jajko3
żółtkadodatkowo:300 g
truskawek2 łyżki
mąki ziemniaczanej1
jajkolukier:115 g
cukru pudru3 łyżki
syropu z kwiatów czarnego bzu
Mąkę przesiać.
Drożdże rozetrzeć z 1 łyżką
cukru, 2 łyżkami
mąki i 3 łyżkami
mleka. Odstawić na 15 minut.W tym czasie
jajko,
żółtka,
cukier i
cukier waniliowy utrzeć na puszystą, jasną masę.
Masło rozpuścić i przestudzić.Do ubitych
jajek dodać wyrośnięty rozczyn, następnie
mleko i partiami dosypywać
mąkę. Na końcu wlać
masło. Zagnieść gładkie ciasto, odstawić do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny.W tym czasie
truskawki umyć, osuszyć, oderwać szypułki, a następnie pokroić w kosteczkę. Wymieszać z
mąką ziemniaczaną.Wyrośnięte ciasto podzielić na 10 równych części, z każdej uformować wałeczek. Każdy z nich rozwałkować, na środku ułożyć paseke z
truskawek, zawinąć i skleić brzegi. Zawiązać luźny supeł, podwijając końce.Ułożyć bułeczki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut.Po tym czasie posmarować roztrzepanym
jajkiem.Piec w 180 st. C. przez 20-25 minut, aż się zrumienią.Ostudzić na kratce.
Cukier puder przesiać, wymieszać z
syropem. Lukrem polać bułeczki, zostawić do zastygnięcia.Smacznego!
Lato jakie jest, każdy widzi. Ale może jednak skusicie się na piknik i takie właśnie bułeczki z ostatnich już, być może,
truskawek...?